USA walczy z gigantycznymi afrykańskimi ślimakami. Obślizgłe zwierzęta, wielkości pięści, niszczą budynki, pożerają rośliny, a także stanowią zagrożenie dla ludzi. Jednak mimo tego niektórzy nadal chcą je zbierać, a co gorsza, chcą je jeść.
Obślizgłe ślimaki (Lissachatina fulica) spędzają sen z powiek pracownikom Departamentu Rolnictwa USA od końca czerwca. Wówczas w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia tych zwierząt i szkód, jakie wyrządziły. Od tamtej pory władzom udało się skonfiskować ponad 1,2 tys. ślimaków. Wszystkie pochodzą od mieszkańca stanu Georgia.
Przedstawiciele departamentu informują, że trzeba jak najszybciej schwytać wszystkie zwierzęta, bo mnożą się w zaskakująco szybkim tempie. Każdego roku jeden ślimak może "wydać na świat" ponad tysiąc osobników potomnych. A ponieważ w USA Lissachatina fulica nie mają naturalnych wrogów, ich liczba gwałtownie wzrasta. Jedynie człowiek może zapobiec ich rozprzestrzenianiu.
Floryda od dawna walczy ze "ślimaczym problemem"
Tegoroczny ślimaczy problem nie po raz pierwszy pojawił się w USA. Od trzech lat władze Florydy również zajmują się eliminacją tych mięczaków. We wrześniu 2011 roku odkryto je w Miami, a teraz można je spotkać w wielu domach, gdzie zjadają gips i tynk (w ten sposób uzupełniają niedobór wapnia), a także w przydomowych ogródkach, gdzie przedzierają się przez gąszcze roślin. Mark Fagan, rzecznik Departamentu Rolnictwa w stanie Floryda, powiedział agencji AP, że dotąd odnaleziono 141 tys. ślimaków w 26 rejonach hrabstwa Miami-Dade. Dodał przy tym, że "na szczęście zwierzęta te nie dotarły jeszcze do żadnego z obszarów cennych rolniczo". Ślimaki afrykańskie pożerają bowiem ponad 500 rodzajów roślin. Utrzymywanie ich z dala od obszarów rolniczych jest ważną inwestycją dla państwa, w którym przemysł rolny warty jest 100 mld dolarów rocznie.
Przysmak i "trucizna" w jednym
Rzecznik departamentu stwierdził też, że urzędnicy państwowi nie wiedzą, w jaki sposób rozpoczęła się ostatnia inwazja ślimaków. Zdaniem Fagana różne są powody przywozu ślimaków do USA. Niektórzy przywożą je przez przypadek, inni dla hodowli. Jest też grupa ludzi, która wykorzystuje je w niektórych zabiegach kosmetycznych, a niektórzy po prostu traktują je jako przysmak. Jednak kontakt ze ślimakami może być bardzo niebezpieczny. Według federalnego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom, ślimaki mogą przenosić pasożyta, który z kolei może wywołać zapalenie opon mózgowych. Departament Rolnictwa poinformował przy tym, że chce ostrzegać o zagrożeniu. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że przywożenie do USA żywych ślimaków jest nielegalne.
Autor: kt/aw / Źródło: New York Post