- Każdego dnia Filipińczycy długie godziny spędzają w kolejkach po butelkę wody, miskę ryżu - relacjonował w studio TVN24 Wojciech Bojanowski, który właśnie wrócił ze zniszczonych przez tajfun Haiyan wysp. Reporter twierdzi, że zawiódł rząd, a pomoc niosą głównie organizacje humanitarne. W prowincji działają zaledwie dwa szpitale polowe. - Ci ludzie by po prostu zginęli, gdyby nie to, że ktoś tam przyjechał, pojawili się lekarze, lekarstwa - relacjonował.
Bojanowski wyjaśnił, że w prowincji liczącej 1,5 mln ludzi funkcjonują zaledwie dwa polowe szpitale. - Rany, które Filipińczycy odnieśli w wyniku tajfunu zakażają się - powiedział. Wyjaśnił, że zdarza się, że dopiero teraz do lekarzy zgłaszają się poszkodowani z głębokimi na 10 cm ranami.
Zgliszcza
W ciągu ostatnich 40 lat - jak powiedział Bojanowski - populacja Filipin zwiększyła się trzykrotnie. Stąd na ulicach jest bardzo dużo dzieci i młodych osób. - Widać w nich bardzo dużą siłę przetrwania - podkreślił.
Mieszkańcy próbują odbudowywać swoje domy. - Jeśli chodzi o konstrukcję, to były to domy z drewna, przykryte trzciną, czyli zupełnie nieodporne na tego typu kataklizmy - powiedział Bojanowski. - Gdzie okiem nie sięgnąć, widać zgliszcza. Po tych zgliszczach chodzą ludzie, który grzebią w tych resztkach.
Filipińczycy długie godziny spędzają w kolejkach po butelkę wody, miskę ryżu. Wieczorami rozpalają ogniska i na niemal każdej przecznicy organizują patrole chroniące przed szabrownikami.
Bojanowski podkreślił, że na czarnym rynku najwyższą wartość osiągają towary najbardziej potrzebne: ryż i woda.
Toczy się polityczna gra?
Reporter powiedział, że są miejsca, w których nadal leżą ciała. - Rząd filipiński trochę nie zdał egzaminu - podkreślił. - Chodząc po ulicach Taclobanu, nie widziałem tam obecności rządu, żołnierzy, pomocy.
Tacloban nadal jest odcięte od świata, nie działają telefony. Gubernator prowincji powiedział Bojanowskiemu, że nie jest w stanie oszacować szkód, bo nie ma kontaktu ze swoimi ludźmi. - Urzędnicy też walczą o przetrwanie, też walczą o to, by mieć coś do jedzenia, picia - powiedział.
W jego ocenie kryzys humanitarny może potrwać znacznie dłużej, dlatego tak ważna rola pomocy humanitarnej. - Jak obserwowałem, jak ta pomoc do ludzi dociera, to widziałem w tym sens, dlatego że przy słabości filipińskiego rządu, to kontrolę nad państwem przejęły organizacje pomocowe - podkreślił Bojanowski. - Ci ludzie by po prostu zginęli, gdyby nie to, że ktoś tam przyjechał, pojawili się lekarze, lekarstwa.
Tajfun Haiyan
W samym tylko Tacloban tajfun Haiyan, który spustoszył Filipiny, spowodował śmierć nie mniej niż 4 tysięcy ludzi - ogłosiły w piątek rano władze tego miasta. Wcześniej rzecznik ONZ podał, powołując się na władze w Manili, że w całym kraju liczba ofiar śmiertelnych tajfunu przekroczyła już 4400. Ostatni, podany bezpośrednio przez filipińskie władze bilans mówił o ponad 2300 zabitych. 220-tysięczne Tacloban zostało niemal doszczętnie zniszczone po uderzeniu tajfunu; zdewastowane jest 90 proc. miasta.
Autor: pk/map / Źródło: tvn24,PAP