Cudem ocalały rybak z Salwadoru dziękował w czwartek za okazaną mu pomoc mieszkańcom Wysp Marshalla. Na konferencji prasowej podkreślał, że powrót do zdrowia zawdzięcza trosce personelu medycznego szpitala, do którego trafił. W jego opowieść o cudownym ocaleniu wierzą lekarze, ale wątpią w nią dziennikarze, którym rybak nie udziela zbyt wielu informacji.
- Chciałbym podziękować lokalnym władzom za okazane mi wsparcie, za pomoc i życzliwość - mówił na konferencji Jose Salvador Alvarenga. - Dzięki waszej trosce czuję się znacznie lepiej - przyznał. Jego słowa na angielski przekładał towarzyszący mu tłumacz.
Cudowne ocalenie
37-letni rybak został znaleziony przypadkiem na jednej z Wysp Marshalla 30 stycznia. Był zarośnięty, poważnie odwodniony i osłabiony, miał problemy z poruszaniem się na wychudzonych nogach.
Twierdził, że rozbił się na plaży po ponad roku dryfowania po Pacyfiku. Przesłuchującym go władzom opowiadał, że pod koniec grudnia 2012 roku wypłynął z nastoletnim towarzyszem na połów rekinów. Wyprawa, planowana na jeden dzień, w przypadku Alvarengi trwała ponad rok, zaś nastolatek jej nie przeżył - zmarł wkrótce po rozpoczęciu tułaczki 7-metrową łódką po Pacyfiku.
Alvarenga twierdzi, że swoje przetrwanie zawdzięcza gorliwej wierze w Boga i diecie złożonej z krwi żółwi oraz mięsa pochwyconych ptaków i ryb.
Nieodpowiedni moment na szczegóły
W opowieść rybaka wierzą lekarze, wątpią w nią natomiast reporterzy zaproszeni na konferencję prasową z udziałem ocalałagego, jaka odbyła się 6 lutego. Podczas spotkania Alvarenga dziękował, nie chciał jednak ujawniać szczegółów swojej historii.
- To nie jest właściwy moment na zadawanie takich pytań - oświadczył zebranym dziennikarzom tłumacz. - Pan Alvarenga jest w dalszym ciągu poważnie osłabiony i odwodniony, musi jak najwięcej wypoczywać - podkreślał. - Nie wyraża obecnie chęci na udzielanie szczegółowych odpowiedzi na tak trudne dla niego pytania - zaznaczył, ucinając tym samym dalsze pytania.
Autor: mb/map / Źródło: Reuters TV