Rośliny w mieście uczulają silniej niż na wsi. "Dobór drzew nie powinien być dowolny"

Życie w zbyt sterylnych warunkach prowadzi do alergii
Życie w zbyt sterylnych warunkach prowadzi do alergii
Źródło: tvn24
Łódzcy naukowcy opracowali zalecenia ułatwiające życie tym mieszkańcom miast, którzy rozkwit flory osiedlowej kojarzą głównie z chusteczkami i zaczerwienionymi oczyma. Wskazano, które gatunki roślin powinny być sadzone zamiast przeklinanych przez uczuleniowców np. brzóz czy topoli. To część międzynarodowego projektu do walki z efektem miejskiej wyspy ciepła, czyli nadmiernym nagrzewaniem się dróg i budynków.

Eksperci z Instytutu Medycyny Pracy (IMP) w Łodzi opracowali zalecenia dotyczące sadzenia w miastach roślin bezpiecznych dla alergików w ramach międzynarodowego projektu UHI (Urban Heat Islands).

Najlepsza zieleń miejska

W miastach najlepiej jest sadzić akacje, graby, klon, bzy, świerki, sosny i jaśminy, których pyłki uczulają bardzo rzadko. Jak zaznacza dr n. med. Wojciech Dudek z IMP, bezpieczne są również żeńskie egzemplarze topoli, wierzby, jesionu, które w ogóle nie produkują pyłków.

- Zalecane są również kasztanowce, jarzębiny, jodły, modrzewie - wyliczał dr Dudek. Dodał, że alergicy dobrze znoszą obecność takich krzewów jak irgę, bukszpan, dereń i forsycję oraz pigwowce, berberys i głóg. - Jeśli chodzi o rośliny pnące, przydatne w projektowaniu zielonych fasad, zaleca się bluszcz pospolity, winobluszcz pięciolistkowy i rdestówkę - dodał.

- Wszystkie te rośliny można bezpiecznie wykorzystywać na nowo budowanych osiedlach albo podczas odnawiania skwerów czy miejskich parków - tłumaczył Dudek podczas seminarium "Dlaczego w mieście jest cieplej niż poza nim?". Zostało ono zorganizowane przez Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiPZ) PAN w Warszawie.

Natura niewskazana

- Bezwzględnie należy za to unikać brzozy, olchy i leszczyny, które stanowią największy problem dla osób uczulonych na pyłki. Niewiele lepsze pod tym względem są topola, wiąz, wierzba, buk, dąb, platan, jesion, lipa i ambrozja - podkreślił dr Dudek.

10 proc. problemu

Naukowcy pogrupowali rośliny zależnie od ich potencjału alergizującego po zbadaniu 1189 roślin z niemal stu gatunków. Wszystkie rośliny pochodziły z trzech osiedli wybranych jako tereny pilotażowe programu UHI w Warszawie.

- Roślin powodujących uczulenia było tam powyżej 10 proc. Pozornie to niewiele, ale mogą produkować naprawdę dużo pyłku - podkreśla dr Dudek.

Wyjaśnił to na przykładzie brzozy, której jeden kwiatostan zawierający ok. 350 kwiatów może wyprodukować ok. 14 mln pyłków. To wystarcza do do "skażenia" ok. 300 tys. m sześc. powietrza.

- A kwiatostanów może być na brzozie od kilkuset do kilku tysięcy, co dla osób z sezonową alergią na pyłki oznacza wielki problem - podkreślał dr Dudek. Zwłaszcza że jeśli chodzi o alergenowość, rośliny z miast mają nieco inne właściwości niż poza miastami.

Warunki wysp ciepła

- O różnicy decydują cieplejsze warunki klimatyczne, panujące w miastach w związku z tzw. efektem miejskiej wyspy ciepła (MWC) - tłumaczy prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.

- Dominujące w miastach asfalt, żelbet i betonowe elewacje budynków latem za dnia mocno się nagrzewają, a w nocy całe to ciepło przekazują otoczeniu. W konsekwencji w centrach miast temperatura powietrza, głównie nocą i wczesnym rankiem jest wyższa, niż w niezabudowanej okolicy średnio o 1-2 st. C - wyjaśniał profesor.

Im cieplej, tym więcej i dłużej

- To pozornie niewiele, ale może wpływać na fizjologię roślin - podkreślał dr Dudek. Rośliny w mieście są dla alergików groźniejsze z powodu kilku decydujących o tym czynników.

- W cieplejszych warunkach miejskich rośliny produkują więcej pyłków, a do tego wydłuża się okres pylenia - rośliny zaczynają pylić wcześniej i pylą przez dłuższy czas - wyjaśnił Dudek. Pyłki roślin z miasta są też bardziej obładowane alergenami, czyli białkami uczulającymi. Bez tych białek pyłek nie "rozpozna", na którym kwiecie może zakiełkować.

Drażniące ułatwienia

- Alergiom sprzyjają też obecne w miastach zanieczyszczenia podrażniające błony śluzowe dróg oddechowych co ułatwia alergenom przedostawanie się do dróg oddechowych - kontynuował Dudek.

- Za sprawą bardzo drobnych cząstek pyłu alergeny łatwiej wnikają do najdalszych części układu oddechowego, przez co mają dłuższy kontakt z organizmem i na większej powierzchni błony śluzowej - tłumaczył ekspert z łódzkiego IMP.

Rozum i estetyka w parze

Dudek zwrócił uwagę że aby schłodzić miasta, ludzie wprowadzają coraz nowsze rodzaje roślin np. tworząc "zielone dachy", zielone fasady czy zwiększając powierzchnie terenów zielonych.

- Dobór roślin nie powinien być jednak dowolny albo podyktowany jedynie względami estetyki - przestrzega. Niewłaściwy dobór szaty roślinnej pięknie złagodzi efekt miejskiej wyspy ciepła i jednocześnie spowoduje drastyczny spadek jakości życia osób z uczuleniem na pyłki.

- Mogą się u nich nasilić objawy alergicznego nieżytu nosa i spojówek albo astmy - zaznacza dodając, że musimy uważać, jakie rośliny wprowadzamy w mieście. - Zamiast się z miasta wyprowadzać, zieleń miejską można przemodelować tak, by wyprowadzić z rejonów miejskich rośliny najczęściej uczulające - podkreślił.

Autor: mb/mj / Źródło: PAP

Czytaj także: