"Jedna stopa z palcami, jeden palec, a także tył czaszki z włosami. To wszystko, co mi zostało po człowieku, którego kochałam" - pisała w liście do prezydenta Rosji wdowa po mężczyźnie, który stracił życie w tajdze, a następnie został zjedzony przez towarzyszy podróży.
W grudniu 2012 roku świat obiegła szokująca wiadomość o tym, że rosyjscy rybacy, przez kilka miesięcy błąkający się po tajdze Jakucji, zjedli swojego towarzysza. 38-letnia Olga Kuroczkina, wdowa po Andrieju, na którym dokonano aktu kanibalizmu, zwróciła się z prośbą do prezydenta Rosji Władimira Putina, by ten włączył się w śledztwo dotyczące dwóch rybaków, którzy mieli zamordować, a potem zjeść jej męża.
Kobieta nie może pojąć, dlaczego mężczyźni nadal znajdują się na wolności. "Śledztwo jest prowadzone od pięciu miesięcy, ale w rzeczywistości nic nie zostało zrobione" - napisała w liście.
Zjadł go, ale nie z głodu
Aleksander Abduliajew, jeden z dwójki oskarżonej o kanibalizm, pozostaje na wolności, choć poniekąd przyznał się do winy - stwierdził, że zjadł swojego kolegę, jednak zaprzeczył, jakoby go zabił. Ponadto Abduliajew obwieścił, że posilił się pozostałościami po Kuroczkinie, jednak nie dlatego, że był głodny. "Miałem inny powód" - przyznał, odmawiając przy tym odpowiedzi na pytanie: jaki?
Drugi z oskarżonych rybaków Aleksiej Gorulienko, znający Kuroczkina od dziecka, skorzystał ze swojego prawa do odmowy zeznań.
"Gorulienko nie rozmawiał ze mną na ten temat, nie wyjaśnił, co stało się w tajdze. Nawet nie przeprosił, tak zwyczajnie, po ludzku" - zaznaczała wdowa.
Pozostały po nim tylko resztki
Kuroczkina nie może pogodzić się ze sposobem, w jaki odszedł jej mąż, a także z tym, jak potraktowano jego zwłoki "ciągnięte po śniegu i zjadane kawałek po kawałku".
"Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie, co mi po nim pozostało? Jedna stopa z palcami, jeden palec, a także tył czaszki z włosami. To wszystko. To wszystko, co mi zostało po cżłowieku, którego kochałam. Na Boga, mając tylko te szczątki, jak mam się z nim żegnać?" - można przeczytać. W swoim liście Kuroczkina pisała także: "Ostatnie udokumentowane akty kanibalizmu miały miejsce w Leningradzie podczas II wojny światowej, i zgodnie z regułami wojennymi, tych, którzy ich dokonali, stracono. Współczesna Rosja nie może powiedzieć tym ludziom: smacznego".
"Nie jestem w stanie opisać, przez jakie piekło przechodzi nasza rodzina. Liczę na Pana zaangażowanie i pomoc" - czytamy dalej.
Putin interweniuje
Kuroczkina nie porusza tylko kwestii swojego mężą. Zwraca uwagę także na to, że "nikt nawet nie szuka Władimira Komarowa, zaginionego czwartego rybaka. On także mógł zostać zjedzony".
Putin po rozpatrzeniu prośby kobiety, skierował sprawę do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Autor: map/mj / Źródło: Daily Mail