Pustoszący Kalifornię ogromny Rim Fire został uznany za czwarty największy pożar historii stanu. Władze podały, że strażakom udało się w weekend spowolnić jego rozprzestrzenianie. Walka z ogniem nie ustaje - ostatnio włączono do niej bezzałogowe drony.
Do niedzieli Rim Fire wypalił już około 89 tys. ha terenu, głównie na obszarze Stanislaus National Forest, rozciągającym się w sąsiedztwie zachodniej krawędzi parku Yosemite. W samym rezerwacie spłonęło około 6 proc. tamtejszych pustkowi. Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej ocenił, że to czwarty największy pożar w historii tego stanu. Według danych tej instytucji wszystkie pięć największych pożarów miało miejsce po 2007 r.
Chociaż przyczyna pożaru wciąż pozostaje przedmiotem badań, przedstawiciel lokalnych władz posiadający wiedzę o postępach w śledztwie powiedział na spotkaniu z mieszkańcami pobliskiego osiedla Twain Harte, że mógł on się zacząć na nielegalnej plantacji marihuany.
Pomagają więźniowie i drony
Nie było konieczności zamykania nowych terenów na obszarze parku. W akcji gaśniczej uczestniczy obecnie 5 tys. ludzi - głównie kalifornijskich strażaków. Pomaga im blisko 700 specjalnie przeszkolonych więźniów ze stanowych zakładów karnych.
Działania ludzi wspomagają bezzałogowe drony wojskowe. Pomagają strażakom ocenić sytuację na płonących terenach. - To jest bardzo rozległy ogień, bardzo duży pożar, więc obejrzenie wszystkich miejsc jest praktycznie niemożliwe - wyjaśniał kapitan Jeremy Salizzoni ze straży pożarnej San Diego. Jak podały w niedzielę władze, na walkę z ogniem przeznaczono już ponad 60 mln dol. ze środków stanowych i federalnych.
Chronią sekwojowe gaje
Wśród atrakcji, które potencjalnie mogą się znaleźć na ścieżce ognia, znajdują się dwa gaje słynnych sekwoi. - Pracujemy ciężko, żeby je ochronić - mówiła Leslie Auriemmo, rzeczniczka służb uczestniczących w akcji. Strażacy przeprowadzili kontrolowane wypalenia w okolicach tych gajów, żeby oczyścić teren ze śmieci, które mogłyby wzmóc natężenie ognia i zwiększyć zagrożenie dla cennych drzew.
Specjaliści zaznaczają, że ogień o niewielkiej intensywności może nawet przysłużyć się sekwojom, pomagając w uwolnieniu ich nasion z szyszek i oczyszczając glebę, w której będą kiełkować.
Dym zepsuł turystom weekend
Chociaż według zapewnień kierownictwa parku Yosemite Rim Fire nie zagraża odwiedzającym rezerwat, popsuł ostatni weekend letniego sezonu turystycznego. Ograniczający widzialność gęsty dym z pożaru skierował się do Doliny Yosemite, utrudniając podziwianie tamtejszych słynnych skalnych formacji, wodospadów i roślinności. Jednak tamtejsze służby pożarowe poinformowały, że zadymienie wyraźnie zmniejszyło się po południu dzięki zmianie wiatrów.
Rocznie rezerwat odwiedza około 4 mln osób, większość z nich właśnie w letnim szczycie - od czerwca do sierpnia. Tylko w sierpniu przeciętnie liczba gości sięga 620 tys., ale w tym roku ze względu na pożar, który wybuchł w połowie miesiąca, ta liczba wyraźnie się zmniejszyła.
Autor: js/rs / Źródło: Reuters