Pan Robert, który jest zapalonym wędkarzem od 10 lat, powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu", że tak okaleczonych ryb jak te, które złowił pod koniec maja, jeszcze nie widział.
- To były otwarte rany, z których jeszcze sączyła się krew - mówił wędkarz. - Kto złowił taką rybę, natychmiast wyrzucał ją za burtę - dodał. Jak sprawdził "Dziennik Bałtycki", najwięcej poranionych dorszy jest w Bałtyku na odcinku pomiędzy Władysławowem a Jastarnią. Podobnych przypadków nie odnotowali rybacy na Mierzei Wiślanej.
Winne tajemnicze chemikalia?
Doniesienia o poranionych dorszach są niepokojące zwłaszcza w świetle odkrycia 21 maja przez strażników Słowińskiego Parku Narodowego tajemniczej substancji, która zalegała na plaży w Czołpinie (Pomorskie). Chemikalia niewiadomego pochodzenia zawierały fosforan bromu, były toksyczne i łatwopalne.
Wielu rybaków wiąże ze sobą oba zdarzenia.
WIĘCEJ O TOKSYCZNYM I ŁATWOPALNYM ZNALEZISKU PRZECZYTASZ TU
Autor: map/ŁUD / Źródło: Dziennik Bałtycki