W ponad 80 proc. watah w zachodniej Polsce na wiosnę pojawiły się szczenięta. Na początku życia młode są nierozłączne i ciągle się uczą, opuszczając rodzinną grupę dopiero gdy podrosną. Naukowcy z radością odnotowali, że młode pojawiły się w 86 proc. watah.
O obecności miotów przyrodnicy przekonywali się naocznie albo na podstawie świeżych śladów wykorzystania nor. Wiele młodych zarejestrowano przy pomocy fotopułapek - urządzeń, które reagują na ruch i nagrywają krótkie sekwencje video.
Populacja się rozwija
- Wygląda na to, że populacja się rozwija i że większość kompleksów leśnych na terenie Polski zachodniej ma swoje wilcze grupy rodzinne. Oczywiście zagęszczenie populacji jest znacznie mniejsze niż we wschodniej Polsce. Jeśli jednak ok. 86 proc. watah ma szczenięta, jest szansa, że w przyszłym roku w kompleksach leśnych pojawią się kolejne watahy - powiedziała dr Nowak.
Nowe grupy rodzinne powstają najczęściej za sprawą dwulatków, które pod koniec zimy opuszczają terytorium rodziców. Jeśli znajdą partnera i odpowiedni obszar leśny - niezasiedlony przez inne grupy, zasobny w pokarm i dogodne miejsca do ukrycia się, ustanawiają własne terytorium, znakując je intensywnie moczem i odchodami - podkreśla dr Sabina Pierużek-Nowak, która wilki bada od wielu lat.
Jeśli wilki zdążą się spotkać jeszcze w czasie rui (która ma swoje apogeum w okolicy walentynek i tuż po), to na przełomie kwietnia i maja urodzi się im potomstwo. Jeśli para spotkała się już po okresie rui, szczeniąt doczeka się dopiero w następnym roku. Dopiero wtedy powstanie prawdziwa wataha.
Silne uczucia rodzinne
Zanim wilczki, które urodziły się minionej wiosny, wyruszą w świat najprawdopodobniej minie ponad rok. Dr Nowak zauważyła, że szczenięta z tego samego miotu są ze sobą tak mocno związane, że - zwłaszcza w pierwszych tygodniach od przyjścia na świat - są praktycznie nierozłączne.
- Przez pierwsze dwa tygodnie szczenięta wilków siedzą nieprzerwanie z matką w norze. Przez ten czas tak naprawdę nie znają żadnej innej istoty. Zapach i dotyk rodzeństwa jest dla nich gwarantem bezpieczeństwa. Później, kiedy już wychodzą z nor i możemy je obserwować, są w ciągłym fizycznym kontakcie, zarówno podczas zabawy - tarzając się, szarpiąc i poszturchując, jak i podczas drzemki - leżąc mocno przytulone, często jeden na drugim. Dosłownie żyć bez siebie nie potrafią - wyjaśniała dr Nowak.
- Kiedy szczenięta wyłażą z nory, coraz częściej spotykają nie tylko matkę i ojca, ale też starsze rodzeństwo, które im przynosi jedzenie. Zaczynają je kojarzyć z przyjemnymi uczuciami sytości i bezpieczeństwem - powiedziała.
Czasami rodzinną grupę wspólnie opuszcza rodzeństwo, i po krótszej lub dłuższej wędrówce zwierzęta zakładają sąsiadujące watahy. Że tak faktycznie bywa, potwierdzają badania genetyczne. - Mamy dowody na to, że dwaj bracia są założycielami grup, których terytoria stykają się. Bywają nawet sytuacje, że tak skoligacone watahy odwiedzają swoje terytoria i nie ma między nimi szczególnie dużych spięć - powiedziała szefowa stowarzyszenia "Wilk".
Skowyt jak mowa
Czasami jakieś szczenię, bardziej samodzielne i ciekawe świata, zawędruje za daleko i traci kontakt z resztą. - I wtedy wyje, żeby się z braćmi i siostrami skomunikować. Młode bardzo szybko się takiego wycia uczą. Już trzy-, czterotygodniowe szczenięta komunikują się w ten sposób z dużą swobodą. Potrzeba komunikowania się i nawiązywania kontaktu w obrębie całej wilczej rodziny umacnia się z biegiem czasu i wraz ze stopniem socjalizacji młodych.
- Dość często zdarza się nam słyszeć lub obserwować wyjące szczenięta. Wycie pozwala na długo-dystansową komunikację w grupie rodzinnej, funkcjonującej przecież na ogromnym terytorium, obejmującym 200-300 km kw. - podkreśla. Wilki w watasze muszą się porozumiewać, bo prowadzą wspólne życie, mają wspólne cele - takie jak wychowanie potomstwa i zdobywanie pożywienia, no i są ze sobą związane emocjonalnie, bo to przecież najprawdziwsza rodzina. Zawsze, kiedy się grupa rozdziela, właśnie tak się komunikują - tłumaczyła dr Nowak. - Chcą wiedzieć, gdzie znajduje się reszta członków ich grupy i czy nic im nie zagraża. My, ludzie, też chcemy wiedzieć, gdzie są nasi najbliżsi - zaznaczyła.
Autor: db,mb/jas / Źródło: PAP