Tak silnie nie padało od lat - twierdzą mieszkańcy Nepalu, którym doskwiera wyjątkowo intensywny początek sezonu monsunowego. Opady spowodowały już rozległe powodzie i osuwiska, a woda i błoto dosłownie zmiotły domy i sklepy. Zginęło co najmniej 16 osób.
Nepal, wystarczająco osłabiony z powodu kolejnej fali zakażeń koronawirusem, zmaga się w ulewnymi opadami. Wielu mieszkańców twierdzi, że tak intensywnie nie padało od lat.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, że co najmniej 16 osób zginęło, a 11 jest rannych. Oprócz tego 30 osób uważa się za zaginione. Rozległe powodzie i osuwiska spowodowały, że setki domów zostały zniszczone.
Najpoważniejsza powód od lat
W ubiegłym tygodniu ulewny deszcz i grunt z osuwisk spiętrzyły rzekę, która przepływa przez miejscowość Melamchi w dystrykcie Sindhupalchok. Ponad 100 domów zostało zmiecionych z powierzchni ziemi przez silny nurt. Zginęło wtedy pięć osób zginęło, a dziesiątki uznano za zaginione. Tętniące niegdyś życiem targowisko znalazło się całkowicie w błocie i wodzie.
Mieszkańcy Melamchi byli przerażani najpoważniejszą od lat powodzią. Od czasu silnego trzęsienia ziemi w dystrykcie w 2015 region jest często nawiedzany przez poważne katastrofy.
- Ludzie są psychicznie wycieńczeni, zasmuceni. Siedzą i wpatrują się w rzekę przez cały dzień. Nawet w nocy siedzą nad rzeką. Kiedy poziom wody się podnosi, szum rzeki nie pozwala nam wszystkim zasnąć. Nie spaliśmy od wielu nocy - powiedział Yuvraj Dula, jeden z mieszkańców regionu.
Woda powodziowa zdewastowała także sklepy i gospodarstwa.
W Melamchi mieszkańcy zaczynają już sprzątać po skutkach katastrof. Uszkodzone mosty i drogi oraz przerwy w dostawach prądu znacznie utrudniają akcje ratunkowe.
"Wszystko jest zamknięte"
W Nepalu, który graniczy z Indiami, druga fala pandemii zaczęła się w maju. Wiele wskazuje na to, że jedną z przyczyn pogarszającej się sytuacji były wcześniejsze migracje nepalskiej ludności, mieszkającej w Indiach.
Niedawno podjęto decyzje, by luzowanie obostrzeń przesunąć co najmniej do 28 czerwca, by jak najbardziej zredukować zakażenia koronawirusem.
- Z powodu obostrzeń wszystko jest zamknięte. Zostaliśmy w domach. Uciekliśmy, gdy poziom wody w rzece zaczął się podnosić. Nigdy nie sądziliśmy, że woda może dotrzeć aż tutaj. Dzięki bogu przeżyłem, choć nie zostało mi nic poza ubraniem, które mam na sobie - powiedział Buddhi Prasad Gautam, jeden z poszkodowanych mieszkańców Melamchi.
Coraz większe katastrofy
Każdego roku pora monsunowa przynosi mieszkańcom południowych regionów Azji intensywne opady deszczu, które wywołują powodzie i osuwiska. Setki ludzi umiera z powodu pogody, a miasta ponoszą ogromne straty finansowe w rolnictwie i gospodarce. Jednak rok 2021 jest szczególnie nieprzyjemny.
Tegoroczna pora monsunowa zaczęła się wcześniej niż zazwyczaj. Główne rzeki Nepalu już przekroczyły poziomy zagrażające mieszkańcom wszystkich regionów, niezależnie od ukształtowania terenu.
Naukowcy ostrzegają przed zmieniającymi się wzorcami monsunów z powodu zmian klimatu. Jak podkreślają, za coraz częstsze i intensywniejsze katastrofy winę ponosi człowiek.
Urzędnicy szacują, że podczas tegorocznej pory monsunowej 1,8 miliona ludzi zostanie dotkniętych skutkami gwałtownej pogody.
- Pomimo tak trudnej sytuacji, zareagowaliśmy błyskawicznie. Dzięki naszemu mechanizmowi szybkiego reagowania, uratowaliśmy i ewakuowaliśmy mnóstwo osób. To wszystko było możliwe dzięki wcześniejszemu przygotowaniu, a nie spontanicznym działaniom. A z powodu pandemii COVID staliśmy się jeszcze ostrożniejsi. Podczas akcji ratunkowych przestrzegamy wszelkich protokołów bezpieczeństwa - powiedział Khag Raj Adhikari, ustępujący minister spraw wewnętrznych w Nepalu.
Autor: kw / Źródło: Reuters