Amerykanie z Narodowego Centrum Badań nad Atmosferą zauważyli, że w pobliżu lotnisk poziom opadów zarówno deszczu, jak i śniegu, bywa większy, niż na innych terenach. Różnica nie jest duża, ale zauważalna.
Według Andrew Heymsfielda, badacza dowodzącego zespołem naukowym, wzrost poziomu opadów po tym, jak wśród chmur pojawi się samolot, to bardzo powszechne zjawisko, które nie wpływa klimat.
Badania przweprowadzono na sześciu lotniskach w różnych szerokościach geograficznych: na londyńskim Heathrow, lotnisku Charles De Gaulle w Paryżu, we Frankfurcie, Seattle, Chicago, Yellowknife (Kanada), a także na Antarktydzie.
Okazało się, że zjawisko zachodzi szczególnie wtedy, gdy jest chłodno. Jest ponadto zupełnie niezależne od typu samolotu, choć na niektórych lotniskach występuje częściej. Zazwyczaj na tych, które znajdują się na terenach charakteryzujacych się niskimi temperaturami.
Nietypowe zjawiska
Już od jakiegoś czasu w Stanach Zjednoczonych trwają badania nad swoistymi dziurami i kanałami, które tworzą się, kiedy samolot przelatuje pomiędzy chmurami środkowego pułapu, gdzie utrzymuje się temperatura około -15 st. C.
Na tej wysokości i przy tej temperaturze występują krople wody, które zamarzają zaraz po zetknięciu się chociażby ze śrubami samolotu. Zamarzniete krople spadają na ziemię w postaci deszczu lub śniegu, pozostawiając po sobie nietypowe dziury w chmurach. Utrzymują się one od 30 do 90 minut, potem samoistnie zanikają.
Dotąd Amerykanom nie udało się oszacować, ile wynosi suma opadów wywoływanych przez samoloty. Zauważyli za to, że deszczu czy śniegu jest więcej, kiedy przez chmury przelatuje po sobie kilka maszyn.
Autor: map/ms / Źródło: sciencedaily.com