Od 26 czerwca do 14 lipca, Ziemia - jak wskazał dr hab. Arkadiusz Olech - będzie przedzierać się przez najgęstsze obszary strumienia kosmicznych cząstek z roju Taurydów. Dzięki temu w czasie słonecznego dnia będzie można dostrzec meteory.
- Taurydy to rój meteorów, który powstał około 30-40 tysięcy lat temu w wyniku katastrofy, do której doszło w wewnętrznym Układzie Słonecznym. Zniszczone zostało wówczas ciało o rozmiarach kilku lub nawet kilkunastu kilometrów. Powstałe w ten sposób szczątki poruszają się po orbicie, która aż w dwóch miejscach przecina się z orbitą naszej planety, przez co Ziemia aż dwa razy do roku wpada w rój kosmicznych odłamków, nazywanych Taurydami - wyjaśnił dr hab. Arkadiusz Olech, prof. nadzw. Centrum Astronomicznego Państwowej Akademii Nauk w Warszawie.
Dr Olech ocenił, że zwykle Taurydy nie są rojem atrakcyjnym do obserwacji, w przeciwieństwie do znanego roju Perseidów, podczas którego można dostrzec nawet 100-200 meteorytów. W tym pierwszym przypadku można liczyć jedynie na 5-10 meteorytów na godzinę.
Największa katastrofa kosmiczna
Jak wspominał dr Olech, każdego roku w październiku i listopadzie dochodzi do spotkania, które owocuje dwoma rojami meteorów: Taurydami Północnymi i Południowymi. Z kolei te letnie spotkania, które przypadają na przełomie czerwca i lipca są mało znane, gdyż aktywność związanych z nim rojów meteorów Beta Taurydy i Zeta Perseidy - jak zaznaczył ekspert - można obserwować jedynie w dzień.
Dr Olech wskazał, że to właśnie z letnim rojem związana jest prawdopodobnie słynna katastrofa tunguska, czyli jedna z największych katastrof kosmicznych ostatnich kilkuset lat.
- Obserwacje maksimów aktywności Taurydów pochodzące z lat 2005 i 2015 wykonane przez polskich astronomów Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie i działających w ramach Polskiej Sieci Bolidowej pokazują, że w kompleksie Taurydów znajduje się wąski strumień kosmicznych ciał, z których największe, w przypadku ich zderzenia z Ziemią, mogą spowodować katastrofę w skali całego kontynentu - przekazał dr Olech.
Taki strumień jest stabilnie utrzymywany przez rezonans z orbitą Jowisza i nie ma tendencji do rozbiegania się z czasem. Zdaniem eksperta niepokojące jest to, że w 2019 roku dojdzie do kolejnego spotkania Ziemi ze strumieniem rezonansowym.
- Tym razem będzie to spotkanie dzienne, na przełomie czerwca i lipca - czyli dokładnie takie, podczas którego pojawiła się katastrofa tunguska. Jakby tego było mało, będzie to spotkanie jeszcze bliższe, niż podczas bardzo wysokich i obfitych w bolidy lat 2005 i 2015 - tłumaczył prof. Olech.
Takie rzeczy mogą się zdarzać
Specjalista wskazał na naukowców z Polskiej Sieci Bolidowej, którzy zarejestrowali aż 10 planetoid o zróżnicowanych rozmiarach, poruszających się po orbitach niemal identycznych, jak Taurydy. A skoro one uderzają w naszą atmosferę powodując zjawiska meteorów - jak mówił profesor - nic nie stoi na przeszkodzie, by doszło do spotkania z większym ciałem. Szczególnie, że za katastrofę tunguską odpowiedzialny jest obiekt o rozmiarach około 50-100 metrów, co pokazuje, że takie rzeczy są możliwe. Na początku lat 90. XX wieku Taurydami zainteresował się David Asher z Armagh Observatory. Asher zauważył, iż raz na jakiś czas obserwatorzy donoszą, że maksima Taurydów są wyższe niż zazwyczaj oraz zawierają dużo bardzo jasnych meteorów (tzw. bolidów). Skonstruował więc model roju, który wyjaśniał to zachowanie istnieniem wąskiego i zwartego strumienia cząstek, czyli jednej zwartej wiązki meteoroidów pośród rozmytego strumienia Taurydów. Gdy Ziemia spotyka się właśnie z nią, Taurydy są bardziej aktywne i pokazują więcej jasnych zjawisk.
- Model Ashera przewidywał, że do bardzo bliskich spotkań Ziemi ze strumieniem rezonansowym dojdzie w roku 2005 i 2015 oraz w 2019 roku, kiedy to dojdzie do bardzo bliskiego spotkania dziennego. Maksima z lat 2005 i 2015 były obserwowane przez Polską Sieć Bolidową i w pełni potwierdziły, że mieliśmy wtedy do czynienia z dużą liczbą jasnych meteorów. Spotkanie z 2019 roku, do którego dojdzie w najbliższych dniach będzie jeszcze bliższe, a to oznacza większe szanse na spotkanie z masywnymi ciałami powodującymi bolidy dzienne - podkreślił dr Olech.
Ekspert tłumaczył, że Polska Sieć Bolidowa tak przestawiła swoje kamery, aby mogły one śledzić niebo zarówno w dzień jak i w nocy.
- Czujność powinni zachować także zwykli obserwatorzy, którzy mogą nagrać przelot takiego zjawiska na zwykłej kamerze samochodowej lub służącej do monitoringu - zaznaczył dr Olech. Dodał, że w 1975 roku, kiedy doszło ostatni raz do tak bliskiego spotkania, uderzenia Taurydów w powierzchnię Księżyca zarejestrowały sejsmografy pozostawione tam przez misje Apollo.
Autor: sc/rp / Źródło: PAN
Źródło zdjęcia głównego: PAN