Co najmniej dwie osoby zginęły, a 24 zaginęły na skutek najbardziej obfitych od 20 lat deszczy, które od dwóch dni utrzymują się w pustynnych regionach północnego Chile. Wywołane nimi lawiny błotne i wylewające rzeki pozbawiły tysiące ludzi prądu i wody pitnej.
Rządowe centrum ds. nadzwyczajnych ONEMI podało w czwartek rano, że w suchych zazwyczaj regionach Coquimbo, Atacama i Antofagasta blisko 61 tys. ludzi zostało odciętych od dostaw elektryczności, a ok. 50 tys. nie ma wody pitnej. 700 ludzi jest pozbawionych domów.
W Antofagaście jedna osoba została śmiertelnie porażona prądem, a w Atacamie kolejna zginęła w błotnej lawinie.
Stan klęski żywiołowej
Prezydent Chile Michelle Bachelet udała się na dotknięte powodziami tereny, a minister spraw wewnętrznych Rodrigo Penailillo w środę ogłosił stan klęski żywiołowej i nakazał wojsku pilnowanie porządku publicznego i koordynację operacji wsparcia.
Ulewne deszcze, które zaczęły się we wtorek wieczorem i mają ustać jeszcze w czwartek, wymusiły ewakuację wielu mieszkańców; z powodu zalanych dróg była ona możliwa jedynie drogą powietrzną.
Utrudnienia
Powodzie sprawiły, że trzeba było wstrzymać produkcję w części znajdujących się na północy największych kopalni miedzi. Chile odpowiada za jedną trzecią światowej produkcji tego surowca.
Tymczasem na południu kraju strażacy zmagają się z blisko 40 pożarami, wywołanymi przez panujące w tym regionie susze. Według ONEMI ogień rozprzestrzenił się na powierzchni ok. 14 tys. hektarów.
Autor: PW/rp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA