Do 2050 roku, na skutek zmiany klimatu, m.in. francuskie Bordeaux, włoska Toskania, czy też kalifornijska Napa przestaną produkować tyle wina, co dotychczas - twierdzą badacze. Według nich, więcej tego trunku zacznie powstawać w miejscach dotąd z nim niekojarzonych - np. w Chinach, na Tasmanii i w Polsce.
Lee Hannah z Conservation International, organizacji non-profit zajmującej się ochroną ziemskiej biorożnorodności twierdzi, że zmiana klimatu sprawi, iż do 2050 roku dojdzie do "poważnego przetasowania" w dziedzinie produkcji wina. To dlatego, że regiony, w których zimy będą chłodne, a lata suche - a takie warunki sprzyjają uprawie winorośli - znajdą się gdzie indziej.
Naukowcy, na czele których stał Hannah, posłużyli się różnymi modelami klimatycznymi, by ustalić, jaka przyszłość czeka dziewięć regionów słynących z produkcji wina. W swoich przewidywaniach uwzględniali dwie wartości, o jakie do 2050 roku może wzrosnąć temperatura. Pierwsza to 4,7 st. C, a druga to 2,5 st. C.
Już nie Włosi, a Chińczycy
Okazało się, że każdy ze scenariuszy pokazuje, iż największe zmiany czekają Europę. We francuskim Bordeaux, nad szwajcarsko-francuskim Rodanem, a także we włoskiej Toskanii produkcja wina miałaby spaść aż o 85 proc. W Kalifornii z kolei odnotowano by 70-procentowy spadek. W RPA produkowano by mniej o 55 proc., a w Chile - o 40 proc.
Natomiast w środkowych Chinach i w australijskiej Tasmanii produkowano by o wiele więcej wina. Z mapy przygotowanej przez Conservation International wynika też, że wśród krajów, gdzie będą panować bardzo dobre warunki do uprawy winorośli, znajdzie się i Polska.
Autor: map / Źródło: Daily Mail