Tysiące powalonych drzew, kilkadziesiąt uszkodzonych lub zerwanych dachów, zalane piwnice - to bilans wichur i burz, które we wtorek przeszły nad Polską. Strażacy interweniowali w sumie 1436 razy. Prace, by pozbyć się skutków szkód, trwają.
Jak powiedział w środę rano rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak, 1081 akcji strażaków związanych było z usuwaniem powalonych drzew, które tarasowały drogi, ulice, chodniki, a także z zabezpieczaniem uszkodzonych i zerwanych dachów. Pozostałych 355 interwencji to wypompowywanie wody, głównie z piwnic. - Najtrudniejsza sytuacja, jeśli chodzi o wiatr, była w województwach: wielkopolskim, dolnośląskim, opolskim, śląskim i łódzki. Z kolei jeśli chodzi o opady deszczu - na Kujawach, w Wielkopolsce i woj. pomorskim - dodał Frątczak.
- W całym kraju zostało uszkodzonych lub zerwanych kilkadziesiąt dachów - informował Frątczak.
W Wielkopolsce liczne interwencje
Mnóstwo pracy miała we wtorek straż w Wielkopolsce. Strażacy oczyszczali drogi z dziesiątek powalonych drzew, połamanych gałęzi i fragmentów pozrywanych dachów.
Jak informował we wtorek po godz. 22.30 rzecznik PSP województwa wielkopolskiego, wyładowania atmosferyczne pojawiły się na północy regionu w godzinach wieczornych. Strażacy odnotowali kilka zdarzeń, czyli połamane gałęzie i usuwanie ich z dróg. Burze pojawiły się też nad Poznaniem.
Z kolei na pociąg relacji Kołobrzeg-Przemyśl, w miejscowości Chodzież (Wielkopolska) spadła uszkodzona trakcja kolejowa. Konieczna była ewakuacja pasażerów.
W okolicy Pleszewa, Ostrzeszowa i Ostrowa Wielkopolskiego burze przeszły we wtorek po godz. 14.00. - Na razie strażacy wyjechali do 12 interwencji, ale ich liczba cały czas wzrasta, dostajemy nowe zgłoszenia - mówił wtedy Tomasz Jabłoński, strażak PSP Ostrzeszów.
Złamany krzyż w Grabowie
Nawałnica, jaka przeszła 8 lipca przez miejscowość Grabów nad Prosną, złamała krzyż na jednym z kościołów i uszkodziła lokalny młyn. Zerwany z niego dach przefrunął około 100 metrów, lądując na pobliskiej posesji, na szczęście nikomu nie robiąc krzywdy.
Dach leciał przez 15 m
Jeden z mieszkańców miejscowości Jerzy Sarafinowski relacjonował, że podczas wtorkowej wichury silny wiatr zerwał dach z ośrodka agroturystycznego. Przeleciał on nad domem mieszkalnym. - Przeleciał 15 metrów górą i wylądował na ulicy, uszkadzając sąsiadom płoty, a także wyrywając drzewa - mówił. - Te chmury tak szybko szły, że za chwilę był półmrok. Jedna krokiew z dachu uderzyła w okno wybijając szyby - opisywał warunki Sarafinowski.
Droga krajowa nr 449 pomiędzy m. Grabów nad Prosną i Ostrzeszowem, którą we wtorek zablokowało drzewo, jest już przejezdna. Strażacy sprawnie posprzątali konary powalonych drzew.
Wichura prawie jak trąba w woj. łódzkim
Pojawiły się również informacje o trąbie powietrznej, jaka rzekomo pojawiła się na terenie województwa łódzkiego podczas wtorkowych burz. Kapitan Arkadiusz Makowski, rzecznik komendy Straży Pożarnej, dementował jednak te informacje.
- To silny wiatr, który przeszedł nad powiatem wieluńskim i wieruszowskim - wyjaśnił rzecznik.
Największe szkody nawałnica wyrządziła w miejscowości Biała Rządowa w pow. wieluńskim. Tu burza zerwała w sumie 14 dachów, w tym trzy na budynkach mieszkalnych a 11 na gospodarczych.
Z kolei w pow. wieruszowskim dachy zerwane zostały w pięciu budynkach mieszkalnych, a dwa w gospodarczych. Według strażaków nikomu nic się nie stało. Według Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi w wyniku nawałnicy, jaka przeszła przede wszystkim przez te powiaty uszkodzeniu uległo 127 stacji średniego napięcia i prądu pozbawionych jest ponad 30 tys. odbiorców.
Miejscowości bez prądu
Burze nie oszczędziły również województwa lubuskiego - dane z 8 lipca z godz. 18.00 mówią, że bez prądu w województwie pozostawało 4 tys. odbiorców. Uszkodzenia były na bieżąco usuwane przez strażaków, którym w naprawie kabli pomagali pracownicy pogotowia energetycznego.
W powiecie gorzowskim nawałnica spowodowała częściowe uszkodzenia 3 dachów - w gminie Bogdaniec wiatr zerwał z 1/5 blaszanego pokrycia jednego z budynków i uszkodził dachówki na drugim.
W Jeninie, tuż pod Gorzowem Wielkopolskim, drzewo przewaliło się na samochód osobowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kilka kilometrów dalej, w Nowinach Wielkich, ogromne drzewo zatarasowało całkowicie drogę. Strażacy nie nadążali usuwać połamanych drzew i gałęzi.
Wiatr łamał drzewa jak zapałki
Po godzinie 16, nad powiatem strzelecko-drezdeneckim przeszła nawałnica, która powaliła wiele drzew. W polu rażenia znalazł się obóz harcerski o nazwie "U stóp Olimpu", który był zorganizowany w Grotowie koło Drezdenka.
Według świadków, wszystko trwało maksymalnie minutę. Najpierw od strony jeziora widać było białą ścianę deszczu, potem momentalnie wszystko zaczęło wznosić się w powietrze. Latały namioty i łódki. Drzewa łamały się jak zapałki. Jedno z nich spadło na stołówkę, w której na szczęście już nie było dzieci.
- Drzewa zaczęły łamać się jak zapałki, przywalając naszą stołówkę, ale nie zaszkodziły żadnemu człowiekowi, bo drużynowi zarządzili ewakuację - relacjonował przewodnik ZHP Mariusz Groblica.
Dzięki szybkiej reakcji opiekunów, wszyscy schowali się w metalowych barakach i to pozwoliło uniknąć tragedii. W stołówce przebywać może do 50 osób, czyli cały obóz. Z obozu harcerskiego ewakuowano dzieci - 42 osoby w wieku 8-14 lat. Ci, których nie zabrali do domów rodzice, przebywają obecnie na pobliskiej plebani w Rąpinie.
Nawałnica spowodowała ogromne straty materialne. Zniszczona została wspomniana stołówka oraz nowo zakupione namioty. Harcerze apelują o pomoc, w odbudowaniu obozu - Nawałnica pozbawiła nas sprzętu na 11 tys. złotych - mówił przewodnik ZHP.
Śląsk także z wieloma interwencjami
We wtorek wieczorem informowano, że około 140 zgłoszeń odebrali śląscy strażacy po burzach, które przechodziły po południu nad woj. śląskim. Nie było poszkodowanych, jednak wystąpiły liczne miejscowe zalania, a silny wiatr łamał drzewa, które uszkadzały samochody i kolejową sieć trakcyjną. Jak poinformował rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik, najwięcej spośród ok. 140 zgłoszeń w całym regionie pochodziło z Pszczyny i okolic tego miasta. Do wieczora strażacy interweniowali tam ponad 40 razy - przede wszystkim przy połamanych drzewach. - W jednym przypadku drzewo przewróciło się na przejeżdżający samochód, na szczęście bez poszkodowanych; jadąca nim osoba sama się wydostała - wskazał strażak.
- Wichura była niesamowita. Jak mam ponad 50 lat, to jeszcze nigdy nie widziałem takiej ulewy i wichury. Byłem w pracy, ale jak przyjechałem to nie chciałem wierzyć - mówił jeden z mieszkańców Pszczyny.
- Straszne wiatrzysko było, silny deszcz, później grad też leciał - relacjonowała inna mieszkanka miasta.
Piorun uderzył w budynek
Niebezpieczne zdarzenia miały też miejsce w innych częściach regionu. Na terenie powiatu kłobuckiego piorun uderzył w budynek mieszkalny. Choć pożar został szybko ugaszony, spaliły się dach i poddasze, a jedna starsza osoba - w związku ze stresem – została zabrana do szpitala. W Rybniku z kolei wiatr uszkodził dach na remontowanym budynku, w którym nikogo nie było. Mimo silnych miejscami opadów i uszkodzeń drzew wszystkie główne drogi w woj. śląskim pozostawały przejezdne. Mieszkańcy zgłaszali natomiast wiele zalanych lub zablokowanych dróg lokalnych (z Pszczyny pochodziło kilkanaście takich zgłoszeń). Strażacy sygnalizowali jednak, że w przypadku części zalań do czasu ich przyjazdu woda już spływała.
Problemy na kolei
Problemy pojawiły się natomiast na sieci kolejowej. Jak wynika z informacji o utrudnieniach w ruchu pociągów Kolei Śląskich, w Goczałkowicach przewrócone drzewo zablokowało ruch na głównej linii Bielsko-Biała-Katowice (w ciągu kilkudziesięciu minut udało się udrożnić jeden tor). Podobna sytuacja miała miejsce na lokalnym połączeniu Pszczyna-Rybnik.
Z powodu skomplikowanej awarii sieci energetycznej w Tychach, Katowicach Ligocie i Goczałkowicach, powstały poważne utrudnienia na liniach: Tychy Lodowisko–Katowice–Sosnowiec, Katowice-Bielsko-Biała-Żywiec-Zwardoń oraz Katowice-Wisła Głębce i Katowice-Rybnik-Racibórz. Choć ruch na tym pierwszym, aglomeracyjnym połączeniu został po południu przywrócony, z pozostałych pociągi początkowo wypadały, a potem wracały na trasy ze znacznymi opóźnieniami.
W środę ma być podobnie
- Synoptycy zapowiadają, że także w środę w wielu miejscach będą nawałnice. Pamiętajmy o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Usuńmy donice z parapetów i balkonów, jeśli wychodzimy, mimo upału, pozamykajmy okna i drzwi. Jeśli burza zacznie się gdy będziemy np. w drodze do pracy lub z pracy do domu nie chowajmy się pod drzewami, wiatami czy słupami, tylko w budynku. Jeśli jedziemy autem, zatrzymajmy się na poboczu lub lepiej na parkingu i przeczekajmy - przypomniał Frątczak.
Zaapelował też, by jeśli nawałnica zaczyna się gdy wypoczywamy nad wodą, natychmiast z niej wyjść, a jeśli żeglujemy – dobić do brzegu.
- W górach, kiedy słyszymy ostrzegające komunikaty, po prostu nie wychodźmy na szlak – zaznaczył.
Autor: mb,pw/map / Źródło: TVN 24, Kontakt 24