Strażacy próbują okiełznać pożary, które zabrały życie co najmniej 58 osobom. Miasto Paradise w Kalifornii przypomina strefę wojny, spłonęło tam prawie 8700 budynków. Władze chcą użyć specjalnej metody szybkiego oznaczania DNA, aby przyspieszyć identyfikację kolejnych ofiar.
Ponad dziewięć tysięcy strażaków walczy w Kalifornii z najgroźniejszymi pożarami, jakie nawiedziły południowe Stany Zjednoczone. Camp Fire pochłonął miasto Paradise, a Woolsey Fire strawił setki hektarów na południu kraju.
Szalejący żywioł
W wyniku pożarów zginęło do tej pory 58 osób. Jak twierdzą władze, powodem niespotykanej do tej pory siły żywiołu i tak dużej liczby ofiar jest silny wiatr, który sprzyjał rozprzestrzenianiu się płomieni. To właśnie one doprowadziły do zniszczenia miasta Paradise. Jak poinformował w czwartek Kalifornijski Departament Leśnictwa i Straży Pożarnej, spłonęło prawie 8700 domów, a żywioł stale zagraża 15,5 tysiąca budynków.
Służby podały też, że strażacy ugasili 40 procent pożaru Camp Fire, którego obszar wynosi około 57 tysięcy hektarów. Czynnikiem, który im sprzyja, jest słabnący wiatr i rosnąca wilgotność powietrza. Gwardia Narodowa Stanów Zjednoczonych ciągle szuka 130 zaginionych osób, z których większość skończyła 65 lat.
Zniszczenia w Paradise
Wielu mieszkańców miasta Paradise przeżyło koszmar. Nicole i Eric Montague oraz ich 16-letnia córka w ostatnich dniach mieszkali z dalszą rodziną. W ich mieszkaniu znajduje się jedna sypialnią, a wraz z nimi znajduje się 15 osób oraz dziewięciu psów. Byli zaskoczeni, jak szybko ogień dotarł do miasta.
- Nie mieliśmy czasu, by zrobić cokolwiek. Wszystko działo się tak szybko - mówił cytowany przez Reutera Eric.
Jak relacjonowała Nicole, postanowiła się ewakuować ze swojego domu z córką w chwili, gdy pożar dotarł do jej skrzynki na listy, a u sąsiadów zaczęły wybuchać butle z gazem. Kobieta obawiała się, że nie uda im się ewakuować. Spodziewała się najgorszego.
- Zadzwoniłam do niego i powiedziałam: "Nie uda się nam. Kocham Cię" - powiedziała Nicole, wspominając rozmowę z mężem z chwili, gdy wraz z córką uciekały przed nadchodzącym żywiołem.
Mieszkańcy jednak się nie poddają i chcą przywrócić Paradise do życia.
- Odbudujemy je. Sprawimy, że Paradise znowu stanie się rajem (ang. paradise - red.) - powiedziała na konferencji prasowej w środę Jody Jones, burmistrz miasta.
Jak w czwartek podał Biały Dom, w niedzielę na miejsce ma udać się prezydent Donald Trump, który spotka się z poszkodowanymi.
Użyją specjalnej metody oznaczania DNA
Paradise wygląda jak strefa wojenna. Władze, by przyspieszyć identyfikację zmarłych, zdecydowały zwrócić się o pomoc do zespołu wyszkolonych specjalistów. Dzięki metodzie szybkiego oznaczania profili genetycznych (Rapid DNA) ludzkich szczątków, mają rozpoznać ofiary pogrzebane w zgliszczach.
Identyfikacja ofiar stała się dla władz głównym priorytetem. Tradycyjne metody badania DNA w tym przypadku mogą być niewystarczające. W tak wysokiej temperaturze ludzkie tkanki uległy zwęgleniu w dużym stopniu, uniemożliwiając ich rozpoznanie.
Biuro szeryfa Butte wynajęło specjalną firmę, która specjalizuje się w szybkim oznaczaniu profili genetycznych. Specjaliści używali tej technologii w strefach objętych wojną oraz w miejscach zbrodni.
Autor: dd/aw / Źródło: Reuters, CNN