Ogień nadal szaleje na południu Turcji. Sytuacja jest dynamiczna, ponieważ pogoda nie ułatwia akcji gaśniczej. Mieszkańcy kraju krytykują rządzących za brak właściwego przygotowania na tego typu katastrofy.
Turcja od ponad tygodnia płonie. W środę do walki z szalejącymi płomieniami dołączyły samoloty gaśnicze z Hiszpanii i Chorwacji.
- Będziemy obserwować rozwój pożaru i dołożymy wszelkich starań, aby przyczynić się do jego ugaszenia. Taki jest wkład hiszpańskich sił zbrojnych w pomoc naszym przyjaciołom, mieszkańcom Turcji - powiedział hiszpański podpułkownik Vincente Franco, który przyleciał wesprzeć tureckich strażaków.
Rząd kraju wciąż apeluje o pomoc innych krajów.
W wyniku pożarów zginęło co najmniej osiem osób, a tysiące zostało ewakuowanych.
Trudna pogoda
W kraju panują niekorzystne warunki do gaszenia ognia. Temperatura powyżej 40 stopni Celsjusza, silny wiatr i bardzo niska wilgotność powietrza nie sprzyjają strażakom. Szacuje się, że aktywnych jest wciąż 11 pożarów w południowych kurortach Turcji. Ogień wciąż jednak się rozprzestrzenia. Nad wzgórzami i lasami miejscowości Bodrum i Marmaris widać pióropusze czarnego dymu.
Jeden z pożarów dotarł niebezpiecznie blisko elektrowni węglowej w południowo-zachodniej Turcji. Jak podali w środę strażacy - udało się go już opanować.
- Płomienie dotarły do ściany elektrowni zeszłej nocy. Ogień jest już ugaszony - powiedział burmistrz Milas Muhammet Tokat.
Krytyka rządzących
Rządzący mierzą się z ogromną krytyką za wieloletnie zaniedbania w kwestii zasobów straży pożarnej. Mieszkańcy skarżą się na brak środków i niewłaściwe przygotowania do katastrofy. Niektórzy domagają się nawet ustąpienia prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Do fali upałów, która podsyciła pożary, doszło po miesiącach wyjątkowo suchej pogody na południowym zachodzie Turcji. Władze twierdzą, że przez ostatni tydzień wybuchło ponad 150 pożarów, co czyni katastrofę jedną z najgorszych od lat.
Autor: kw / Źródło: Reuters