W Londynie doszło do poważnego ataku psa na wypoczywające na wybrzeżu szczenię foki pospolitej (Phoca vitulina). Mimo błyskawicznej reakcji służb ratunkowych i wolontariuszy z organizacji zajmującej się ochroną dzikiej przyrody, rany Freddiego były zbyt poważne, by go uratować.
Organizacja British Divers Marine Life Rescue (BDMLR), zajmująca się ochroną dzikiej przyrody morskiej, dostała w niedzielę zgłoszenie o młodej foce pospolitej (Phoca vitulina), która odpoczywała na brzegu Tamizy w pobliżu mostu Hammersmith i została zaatakowana przez psa.
Dwie minuty ataku
Nie jest jasne, dlaczego doszło do wypadku. Duncan Phillips, naoczny świadek ataku, opisał, że całe zdarzenie trwało około dwóch minut i było "okrutne".
- Pies po prostu nie puszczał i miał wbite zęby. Cały czas je zaciskał - powiedział. Dodał także, że aż czterech przechodniów, w tym weterynarz, usiłowało odciągnąć psa od foki.
Natychmiast po zgłoszeniu sprawy, na pomoc zwierzęciu ruszyli policjanci, strażacy i pracownicy BDMLR. Foka została zabrana do szpitala dla dzikich zwierząt w Essex. Tam nazwano ją Freddie, na cześć piosenkarza Queen Freddiego Mercury'ego.
Doświadczeni weterynarze od razu zajęli się Freddiem - wykonali serię badań i dali mu środki przeciwbólowe. Niestety okazało się, że złamanie kości, zwichnięcie płetwy, uszkodzenia stawów, więzadeł i nerwów są zbyt poważne, by zwierzę po opuszczeniu szpitala mogło samodzielnie przetrwać na wolności. Dlatego w poniedziałek weterynarze, konsultując się z szeregiem innych specjalistów, podjęli trudną decyzję, by uśpić Freddiego i tym samym oszczędzić mu dalszego cierpienia.
"Mam złamane serce"
Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie Freddiego i znalazła właścicielkę psa. W środę kobieta wydała oświadczenie, w którym przeprosiła za całą sytuację, a w szczególności za to, że jej zwierzę nie miało smyczy ani kagańca. Stwierdziła też, że jest załamana odejściem Freddiego.
- Mam złamane serce z powodu tego strasznego wypadku. Przepraszam za to, co się stało. Z perspektywy czasu chciałbym oczywiście, aby pies był na smyczy, ale w tamtym czasie nie wydawało się to konieczne -podała. Jak dodała, policja nie zdecydowała się na ukaranie jej. Kobieta wspomniała także, że przekazała darowiznę na rzecz szpitala, który walczył o życie Freddiego.
- Wszyscy byliśmy absolutnie wstrząśnięci, widząc skalę obrażeń, jakie odniósł Freddie. Po raz kolejny zwracamy uwagę na poważne problemy, które mogą się pojawić, gdy ludzie i psy spotykają dzikie zwierzęta. Mamy nadzieję, że historia foki nauczy ludzi, jak przestrzegać wytycznych dotyczących spotkań z dzikimi zwierzętami, zachowywać się z szacunkiem wobec nich i nie przeszkadzać im, gdy odpoczywają - podali eksperci z BDMLR w mediach społecznościowych. Dodali także, że dziękują wszystkim zaangażowanym w pomoc Freddiemu.
Co robić, gdy spotkamy fokę?
W Bałtyku żyją trzy gatunki tych ssaków morskich: foka szara (Halichoerus grypus), foka obrączkowana (Phoca hispida) i foka pospolita. Zwierzęta te prowadzą wodno-lądowy tryb życia. Często wychodzą na ląd, by odpocząć albo wydać na świat młode. Należy jednak pamiętać, by nie podchodzić do nich blisko. Jak każde dzikie zwierzę, które jest przestraszone, foka może być agresywna. Nie należy jej płoszyć, ponieważ to my jesteśmy gośćmi w jej środowisku naturalnym.
Jeśli widać, że zwierzę jest chore lub ma widoczne rany, należy zawiadomić specjalistów Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, którzy podpowiedzą, co należy zrobić i w razie konieczności podejmą dalsze kroki.
Autor: kw/map / Źródło: BDMLR, BBC, theguardian.com
Źródło zdjęcia głównego: British Divers Marine Life Rescue