Poruszając tematykę Afryki zazwyczaj piszemy o suszy. Ale nie tym razem. Otóż pod koniec sierpnia Kamerun i Nigerię nawiedziły ulewne deszcze, doprowadzając do gigantycznej powodzi. W niektórych stanach większość mieszkańców straciła dach nad głową. Woda jeszcze nie opadła, więc poszkodowani od kilku tygodni koczują w szkołach lub obozach wybudowanych przez międzynarodowe organizacje humanitarne.
Intensywne deszcze nawiedziły środkowo-zachodnią Afrykę 26 sierpnia. Padało non stop przez kilka dni.
Naporu wody nie wytrzymała tama na Gowgoli, głównej rzece płynącej przez Kamerun i Nigerię. Pękła i rozlała wodę na okoliczne wioski.
Najbardziej ucierpiał stan Adamawa w północno-wschodniej Nigerii, gdzie 9 tys. osób straciło dach nad głową.
Czekają, aż opadnie woda
- Zniszczeń jest za dużo. Niemal wszyscy ludzie zostali pozbawieni domu. Pola uprawne i budynki są zalane. Rząd lokalny, państwowy, organizacje pozarządowe i osoby prywatne cały czas przynoszą nam wszelkie niezbędne rzeczy potrzebne do przeżycia w obozach - mówi Kenneth N. Sakiyo, szef lokalnego rządu w prowincji Numan w stanie Adamawa.
Lokalne władze ustanowiły trzy obozy dla poszkodowanych, ale wielu woli koczować w prowizorycznie zbudowanych chatach lub na łodziach.
Wśród powodzian coraz szybciej rozwija się malaria. Zdiagnozowano ją już u setki osób.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: Reuters TV