Bez broni ani rusz. Nawet na kilkumetrową wycieczkę. Polacy stacjonujący na Spitsbergenie żyją w szczególnych warunkach, o czym opowiada nam jeden z nich.
W sobotni poranek gościem TVN24 był Piotr Dolnicki z Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie. Łącząc się przez Skype'a z Michałem Żebrowskim, naukowiec miał okazję opowiedzieć o tym, jak wygląda rzeczywistość w tym szczególnym miejscu.
Nie da się bez broni, bo...
Obecnie pogoda na Spitsbergenie jest, jak to określił Piotr Dolnicki, fantastyczna. Badacze bardzo chętnie wykorzystują ją na spacery, jednak nie mogą być podczas nich tak beztroscy.
- Konieczna jest broń. Wszyscy, którzy są w stacji, są po specjalnym szkoleniu. Warunkiem wyjścia w teren jest zabranie ze sobą broni, której mamy różne rodzaje. Są sztucery, dubeltówki i rewolwery - wyliczał.
Potrzebne jest także radio, które połączy osoby przebywające w terenie, ze stacją.
- To podstawowe środki bezpieczeństwa, które trzeba ze sobą zabierać, nawet przy wyjściu na kilka, kilkanaście metrów od stacji - mówił Dolnicki. - Nawet jeśli meteorolog wychodzi na pomiar, który jest w pobliżu stacji, w ogródku meteorologicznym, to też jest taki wymóg - dodał.
... można natknąć się na niedźwiedzia
Poważne zagrożenie w dziczy stanowią zwierzęta niekoniecznie przyjacielsko nastawione do ludzi.
- Pojawiają się niedźwiedzie, zwłaszcza w okresie zimowym. Bardzo często jest tak, że wręcz przechadzają się pod naszymi oknami. Czasem zdarza się, że niedźwiedź położy się i sobie leży pod oknami, więc wtedy trzeba go w jakiś sposób przegonić, żeby nie zagrażał naszemu zdrowiu i życiu - opowiadał Dolnicki.
Bywają odcięci od świata
Gdyby stało się coś bardzo poważnego, do polarników dotrze pomoc, choć zdarza się, że jej uzyskanie jest utrudnione.
- Jesteśmy w zasięgu lotu helikoptera z Longyearbyen, stolicy Svalbardu. W ciągu, no powiedzmy, dwóch godzin helikopter jest w stanie do nas dolecieć, w zasadzie w prawie w każdą pogodę. (...) Czasem się zdarza, że przy bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, tzn. jeżeli jest silny wiatr, piloci mogą odmówić lotu i wtedy jesteśmy odcięci od świata - zaznaczyłDolnicki.
Do miejsca, w którym rezydują Polacy, można dostać się też drogą wodną. Jednak o tej porze roku kursowanie statków jest utrudnione.
Pogoda surowa, nastroje gorsze
Dolnicki mówił, że na stacji bywają trudne dni.
- Kiedy robi się ciemno podczas nocy polarnej, kiedy ta pogoda zaczyna być coraz bardziej surowa, no to wtedy ludzie troszeczkę się zamykają w pokojach, troszeczkę przygasa tempo życia - podkreślał.
Żeby takich chwil było w najbliższym czasie jak najmniej, polarnikom życzy się "udanego zimowania", czyli bezpiecznego pobytu w stacji. - No i dobrej atmosfery, bo tworzymy zamkniętą grupę w jednym budynku przez cały rok - zaznacza.
Masa obowiązków
Niezależnie od tego, jakie warunki atmosferyczne, czy też jaki nastrój panuje na miejscu, naukowcy mają wiele zadań.
- Stacja jest stacją monitoringową, w związku z czym jest (tu - przyp. red.) stacja meteorologiczna, sejsmiczna, jonosferyczna. Analizujemy ruch lodowca poprzez pomiary geodezyjne na lodowcu, realizujemy również duży program Eduscience. To jest taki program, który umożliwia prowadzenie lekcji właśnie ze stacji polarnej dla różnych szkół na terenie Polski - mówił Dolnicki.
Autor: map//tka / Źródło: tvn24