Liczba ofiar śmiertelnych powodzi, która nawiedziła Australię, wzrosła do sześciu. Stało się tak mimo, że poziom wody w rzekach stanów Queensland i Nowa Południowa Walia zaczął opadać - podały w środę lokalne media.
Opady deszczu, do jakich przyczyniła się obecność w ostatnich dnaich nad Australią cyklonu o imieniu Oswald, miejscami wynosiły 200 litrów na metr kwadratowy. Przez to wylewały okoliczne rzeki, a pod wodą znalazły się całe miasta.
Kolejne ofiary powodzi
Policja oznajmiła, że w Locker Valley - dolinie położonej na zachód od Brisbane, stolicy stanu Queensland - natknęła się na ciała dwóch kolejnych ofiar powodzi. Dotąd donoszono o czterech zmarłych.
Lokalne media podały, że życie stracił pochodzący z Malezji pracownik farmy. Zginął także jego kolega z Tajwanu. Prawdopodobnie uderzyła w nich fala powodziowa, kiedy jechali - każdy z nich osobno - do pracy.
Tysiące ewakuowanych
Obszarami, w których zniszczenia uważa się za największe, są Bundaberg, Rockhampton oraz Ipswich w Queensland oraz miasta Grafton i Lismore leżące na północny Nowej Południowej Walii. Tysiące tamtejszych mieszkańców musiały opuścić swoje domy. Tylko z Bundaberg, gdzie zalało dwa tysiące domów, ewakuowano 7,5 tys. osób.
Wody powodziowe zaczęły opadać we wtorek, w środę ich poziom nadal się zmniejszał. Pomimo to Bundaberg i Grafton nadal znajdują się pod wodą.
- Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, jak to jest otworzyć drzwi wejściowe i nagle stanąć po pas w wodzie - żaliła się mieszkanka Bundaberg.
Autor: map/mj / Źródło: Reuters TV