Świeże pranie zachwyca świeżym zapachem, jednak nie powinniśmy łatwo dać się zwieść fałszywemu wrażeniu czystości. Naukowcy ostrzegają, że nawet na rzeczach właśnie wyjętych z pralki może czaić się mnóstwo niebezpiecznych dla zdrowia bakterii. Wszystko przez łagodne programy prania w niskich temperaturach.
W trosce o delikatne tkaniny, wrażliwą skórę i środowisko, odchodzi się obecnie od tradycyjnych sposobów prania w wysokich temperaturach i z użyciem silnych detergentów. Jednak coraz popularniejsze programy prania w niskich temperaturach mogą źle wpłynąć na nasze zdrowie.
Badania wykazały, że potencjalnie szkodliwe bakterie znajdujące się m.in. na ubraniach nie giną podczas prania w niskich temperaturach, a średni cykl wirowania tworzy świetne środowisko dla ich rozmnażania.
Czyste? Ale nie higienicznie
Ilość bakterii znalezionych przez mikrobiologów w naszych pralkach i wypranych - więc, wydawałoby się, czystych ubraniach - sprawił, że część ekspertów od higieny postanowiła działać na rzecz zwiększenia świadomości tego problemu.
- Konsumenci uważają, że normalny proces prania zapewnia ubraniom czystość, ale to nie zawsze oznacza higieniczną czystość - komentuje dr Lisa Ackerley. - Tendencja do zmniejszania temperatury prania i ilości wody w połączeniu z używaniem łagodniejszych detergentów wpływa na skuteczność redukcji bakterii z odzieży. Nadszedł czas, by zweryfikować stan higieny naszej bielizny - dodaje.
Kryją się w uszczelkach i dozowniku
Problemem jest nie tylko niedostatecznie dokładne usuwanie bakterii z brudnych ubrań. Do niego dochodzi jeszcze zakażenie krzyżowe. Odpowiadają za nie patogeny, które przenoszą się z brudnych tkanin i osiadają we wnętrzu pralki. - Jeżeli włożymy do pralki coś zawierającego bakterie, one będą tam wirować, tworząc "zupę bakteryjną", dopóki nie zrobimy czegoś, żeby je zlikwidować - opisuje dr Ackerley.
Do ulubionych kryjówek patogenów należą szuflady detergentu i uszczelki drzwi. W nich mogą się namnażać w korzystnych warunkach zapewnianych przez stosowane coraz częściej niskie temperatury prania. Stamtąd dostają się do wody używanej w kolejnych cyklach. Badania wykazały, że w zaledwie dwóch łyżkach takiego płynu może występować aż milion potencjalnie niebezpiecznych dla zdrowia bakterii.
Niedobre połączenia
Dr Ackerley zwraca też uwagę, że za zakażenia krzyżowe odpowiadają zarazki pochodzące z materiałów stykających się z ciałem (jak bielizna, ręczniki, pościel czy pieluchy). W takich warunkach zakażenia przenoszą się na tkaniny o zupełnie innym przeznaczeniu, jak np. ścierki do naczyń czy serwetki.
Segregacja tych elementów może nie wystarczyć do powstrzymania rozprzestrzeniania infekcji. Bakterie z rzeczy pranych w niskich temperaturach z łatwością mogą przenieść się na nasze ręce, a z nich na różne obiekty w domu. Przez to ryzyko, ze trafią do naszych ust, wciąż pozostaje spore.
Autor: js / Źródło: dailymail.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock