Są dwie ofiary śmiertelne pożarów lasów w pobliżu Colorado Springs. Ogień, który nazywa się największym w historii stanu Kolorado, spalił już 360 domów, a do ewakuacji zmusił dziesiątki tysięcy ludzi. Strażacy są bezradni: ogień podsyca silny, zmienny wiatr, a prognozy nie przewidują w najbliższym czasie zmian w pogodzie.
Ogień, który od wtorku pustoszy Kolorado, wciąż się rozprzestrzenia. Kiedy wiatr w czwartek zmienił kierunek, zmieniła się i ścieżka płomieni. To sprawiło, że kolejne domy - a jak dotąd spłonęło ich 360 - znalazły się w niebezpieczeństwie.
Dziesiątki tysięcy ewakuowanych
Funkcjonariusze policji chodzili od drzwi do drzwi, uświadamiając mieszkańcom okolic Colorado Springs powagę sytuacji, w jakiej się znaleźli. Jak podają amerykańskie media, jak dotąd trzeba było ewakuować dziesiątki tysięcy ludzi.
- Wiedzieliśmy, że znajdziemy się bezpośrednio na ścieżce ognia, dlatego też zabraliśmy to, co najważniejsze i uciekliśmy - opowiadała z Barbara Schmidt. Kobieta straciła prawie wszystko. - Nie wydaje mi się, bym miała jeszcze okazję zobaczyć swój dom - opowiadała z kolei Teresa Feller.
Dwie zabite osoby
Jak dotąd zycie straciły dwie osoby. Na ich ciała natknęli się w czwartek strażacy, którzy walczyli z ogniem określanym jak największy pożar w historii stanu Kolorado.
Autor: map/rs,mj / Źródło: PAP, Reuters TV