Największa od co najmniej 40 lat susza na Bałkanach postawiła pod ścianą tamtejszy przemysł energetyczny. Kraje te w dużym stopniu korzystają z prądu wytwarzanego w elektrowniach wodnych. Od kilku miesięcy zmuszone są do importowania coraz większej ilości prądu po coraz wyższych cenach.
Z energii wytwarzanej w elektrowniach wodnych korzysta niemal cała Albania, połowa Bośni, 40 proc. Słowenii i Chorwacji i 17 proc. Czarnogóry. Jedynie Kosowo opiera się głównie na energii węglowej.
Z powodu największej suszy od 40 lat, kraje te mają ogromny problem z utrzymaniem produkcji energii na dotychczasowym poziomie.
Dla przykładu zapora na rzece Neretva (Bośnia) w normalnych warunkach wytwarza rocznie 2,000 MWh (megawatogodzin). Od sierpnia 2011 r., czyli od czasu wystąpienia suszy, wykorzystuje zaledwie jedną czwartą swoich możliwości.
Ceny w górę
Rozwiązaniem jest import energii, ale dla kraju to spore obciążenie, tym bardziej, że eksporterzy podwyższyli ceny. Koszt energii w grudniu 2011 i styczniu 2012 wynosiły 120 euro za megawatogodzinę (MWh), podczas gdy w lutym w okresie największych mrozów podskoczyły do 150 euro.
Teraz spadły do poziomu 55-65 euro, ale to wciąż dużo. - To więcej niż np. w Niemczech - mówi Nenad Savic z bośniackiej grupy energetycznej Energy Financing Team.
Ograniczenia dostaw
W lutym Bośnia zmagała się z ekstremalnymi temperaturami na poziomie -30 st. C, co zmusiło władze do wstrzymania dostaw energii dla firm i ograniczenia dziennego zużycia dla zwykłych mieszkańców.
Przedwiosenna odwilż zapewni krótkotrwałe uspokojenie sytuacji, bo wody w zbiornikach powrócą do normalnych poziomów, ale lato znów może okazać się trudne.
- Ten sektor wymaga natychmiastowej inwestycji. W przeciwnym razie możemy mieć poważne problemy - mówi Erdal Trhulj, bośniacki minister ds. energii.
Autor: mm/rs / Źródło: Reuters