Najpierw rzeźbi, potem surfuje w lodowatej wodzie

Brodzenie w wodzie, podczas gdy na zewnątrz panują dwucyfrowe mrozy, wydaje się szaleństwem. Tao Schirrmacherowi, projektantowi wnętrz i zapalonemu surferowi z Niemiec, trudne warunki pogodowe nie stanęły jednak na przeszkodzie, żeby połączyć obie swoje pasje. W środę nie tylko popływał, lecz także wyrzeźbił 20 rzeźb na wodach strumyka Eisbach.

Ekwipunek Schirrmachera nieco odbiegał od typowego ekwipunku surfera. Mężczyzna, poza deską, miał ze sobą także... siekierę. Ubrany w grubą na sześć milimetrów neoprenową piankę najpierw ociosał bloki lodu znajdujące się na zbiorniku, ustawił je w instalacje, a potem... surfował pomiędzy nimi w lodowatej wodzie.

20 rzeźb

Na wodach i przy brzegach Eisbach (co można przetłumaczyć jako "lodowy strumień"), sztucznej rzeki z przeznaczoną dla surferów sztuczną falą w Parku Angielskim w Monachium, udało mu się stworzyć (z pomoca przyjaciół) 20 abstrakcyjnych rzeźb, które z daleka wydają się tworami natury. Im bliżej się im przyjrzeć, tym więcej widać szczegółów, za które odpowiada ludzka ręka.

- Nasze rzeźby nie przedstawiają niczego konkretnego, dzięki czemu pozostawiają dużą dowolność interpretacji - mówi Tao.

Surfer, jak sam przyznaje, wcale nie zmarzł podczas rzeźbienia. - W neoprenowej piance było mi tak ciepło, że cały się pociłem - zapewnił.

Autor: map/rs / Źródło: sueddeutsche.de

Czytaj także: