Liczba ofiar śmiertelnych ognia, który trawi Kalifornię, wynosi 44 osoby - wynika z informacji podanych przez CNN.
Tylko w samym pożarze Camp Fire, trawiącym obszary znajdujące się na terenie hrabstwa Butte, zginęły 42 osoby Przez wzgląd na liczbę zabitych, Camp Fire został nazwany przez szeryfa Butte Kory'ego Honeę "najbardziej śmiercionośnym w historii Kalifornii".
Jak w niedzielę informował Honea, ogień zamienił w dymiące ruiny miasto Paradise położone na północy stanu i rozszerzył się na jego okolice. Pracuje tam pięć zespołów poszukiwawczych. Władze utworzyły także mobilne laboratoria, które mają pomóc w identyfikacji ofiar. Hornea powiedział, że w niektórych przypadkach "jedyne szczątki, jakie zdołaliśmy znaleźć, to kości lub fragmenty kości".
Z informacji, jakie podaje CNN, wynika, że przez pożar Camp Fire ewakuowano ponad 52 tysiące osób. Zniszczonych zostało ponad siedem tysięcy budynków. Żywioł pochłonął 47 348 hektarów Kalifornii Północnej.
Z kolei Woolsey Fire szalejący w hrabstwach Los Angeles i Ventura zagraża 57 tys. budynkom położonym w Kalifornii Południowej, a zniszczył już co najmniej 435 budynków. Ogień strawił około 37 635 hektarów. W wyniku tego pożaru zginęły dwie osoby. W Malibu spłonęło wiele luksusowych rezydencji.
Ponad 300 tys. osób musiało opuścić swoje domy w całym stanie. Większość z nich mieszka w hrabstwie Los Angeles, skąd ewakuowano 170 tys. osób.
Niedaleko Woolsey Fire szaleje trzeci pożar, tak zwany Hill Fire, który pochłonął 1833 ha.
Trwa śledztwo
Warunki pogodowe, a zwłaszcza silny wiatr, utrudniają pracę strażaków. Podkreśla się, że susza, wyższe temperatury spowodowane zmianami klimatycznymi i oddawanie kolejnych terenów leśnych pod zabudowę mieszkaniową sprawiły, że sezonowe pożary terenów dzikich w Kalifornii przybrały na sile, a przy tym rozpoczynają się wcześniej i trwają dłużej. W sprawie bezpośredniej przyczyny powstania pożarów trwa śledztwo.
Autor: anw/map / Źródło: CNN, Reuters