Nadchodzi "podwójne El Nino". Skutki tego zjawiska mogą być katastrofalne, informują naukowcy. Od powodzi po susze. Jednak tym, co okaże się najgorsze, będzie przyspieszenie globalnego ocieplenia.
Na początku marca NOAA (pol. Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna) poinformowała, że temperatura wody w równikowej części Pacyfiku wzrosła, co jest równoznaczne z nastaniem El Nino.
W jaki sposób do tego doszło? Powszechnie obowiązująca teoria głosi, że El Nino to rezultat osłabienia pasatów (wschodnich wiatrów), które wieją w równikowej części Pacyfiku. Wiatr nie spycha wówczas ciepłych wód oceanu na zachód. Upwelling (wypływanie chłodniejszych wód z głębszych warstw na powierzchnię) zostaje zahamowany.
Ciepła woda ogrzewa powietrze, a proces parowania staje się coraz bardziej intensywny. Generowane są więc deszczowe chmury, które przemieszczają w kierunku zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej.
Skutki El Nino są katastrofalne - od powodzi, lawin błotnych, topnienia lodowców i klęski głodu po susze i pożary lasów. Okazuje się, że wkrótce będziemy mogli tego doświadczyć i to ze wzmożoną aktywnością.
O krok od "podwójnego El Nino"
Jesteśmy o krok od pojawienia się "podwójnego El Nino", rzadkiego zjawiska pogodowego, o którym już od kilku miesięcy informowali klimatolodzy, czytamy na pri.org. Oznacza to, że podczas dwóch kolejnych lat notowane jest El Nino. Jednak naukowców najbardziej niepokoi fakt, że "podwójne El Nino" wiąże się z okresem naprawdę ekstremalnej pogody, które będą pewnego rodzaju wprowadzeniem w nową fazę zmian klimatu.
- Globalne ocieplenie postrzegane jest w różnoraki sposób. Jeden z nich zakłada, że zmiany nie postępują stopniowo, a mogą mieć charakter schodkowy. Niewiele nas dzieli od postawienia kroku i dotarcia na kolejny poziom - mówi klimatolog Kevin Trenberth z National Center for Atmospheric Research (pol. Narodowe Centrum Badań Atmosfery).
Pół stopnia robi różnicę
Trenberth wyjaśnia przy tym, że ciepła woda, która jest związana z fazą El Nino, pokonuje Pacyfik, a z czasem paruje i ochładza się. Czym więcej pary wodnej, tym więcej tworzy się burz i cyklonów. Wilgoć jest zassana do systemów pogodowych. Są one bardziej zasobne w energię, nieco silniejsze, dają więcej opadów. W ostatnich latach El Nino nie prowadziło do powstawania cyklonów i burz w takiej skali, jaka jest przewidywana na nadchodzące miesiące. Mowa o pewnego rodzaju intensyfikacji, o której klimatolodzy ostrzegają od lat.
- Wilgoć znajdująca się w atmosferze powoduje powstanie burz i cyklonów tropikalnych, ale ostatnio nie zachodziły te zjawiska, w wyniku czego ciepła woda jakby nadal tam "siedziała" i nie znikała - tłumaczy ekspert. Dodaje przy tym, że energia nie została pobrana z oceanu, więc związane jest z tym "mini globalne ocieplenie".
O jakim wzroście temperatury jest mowa? Według Trenbertha są to wartości rzędu dwóch lub trzech dziesiątych stopnia Celsjusza lub nawet pół stopnia. Taka zmiana temperatury następuje stosunkowo gwałtownie, ale może utrzymywać się przez 5, a nawet 10 lat. Liczby mogą wydawać się niewielkie, ale w kontekście systemu klimatycznego zmiany tej wielkości mogą mieć katastrofalne skutki. Taki wzrost energii jest pożywieniem dla systemów pogodowych. - Skutki (tej sytuacji -red.) będą podwójne lub poczwórne - twierdzi Trenberth.
Bariera wiosny uniemożliwia prognozy
Nie wszyscy są zwolennikami teorii "podwójnego El Nino". Simon Donner, klimatolog z University of British Columbia (Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej) twierdzi, że "nie można nazwać tego, co się teraz dzieje podwójnym El Nino". Ekspert przyznaje również, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by stwierdzić, że w przyszłym roku również będziemy mieli do czynienia z El Nino.
Z kolei Andrew Weaver, klimatolog i członek Partii Zielonych Kolumbia Brytyjska, zwraca uwagę na to, że istnieje coś takiego jak "bariera wiosny w prognozach", dlatego w prognozach tworzonych teraz nie można stwierdzić, co będzie w przyszłym roku.
Autor: kt / Źródło: theextinctionprotocol.wordpress.com, globalnews.ca, pri.org