Ottawska wydma jest pamiątką po ostatniej epoce lodowcowej. Pojawiła się w wyniku przesuwania się pokrywy lodowej, która odsłoniła piasek, a kiedy klimat się ocieplił i lodowiec cofnął, pozostał kompleks wydm.
Wydmy przetrwały 10 tys. lat, ale około 100 lat temu miejska minipustynia, która ma nawet swój adres (znajduje się na południu miasta, między Woodroffe Avenue i Merrivale Road), zaczęła się gwałtownie kurczyć i dziś jej powierzchnia jest dziesięć razy mniejsza niż na początku XX wieku. Bez pomocy człowieka Pinhey Sand Dune znikłaby za 10-15 lat. Działania na rzecz powstrzymania zarastania wielkiej wydmy zaczęły się dwa lata temu.
Pochłania ją las
Zanikaniu ottawskiej wydmy winny jest otaczający ją las. Biolodzy i wolontariusze, którzy chcą zachować jedną z turystycznych atrakcji stolicy Kanady, wycięli już ponad 100 drzew i nadal usuwają krzewy i chwasty z pozostałych jeszcze terenów piaszczystych oraz czyszczą piasek - podobnie jak w Polsce na Pustyni Błędowskiej. Przy tym biolodzy chcą wykorzystać las, który zaatakował wydmę: po wykarczowaniu niepotrzebnej roślinności las na granicach piaszczystego terenu ma chronić wydmę przed erozją. Pinhey Sand Dune to bowiem bogaty ekosystem, na którym żyje 65 unikatowych gatunków roślin i zwierząt, w tym interesujące ćmy i motyle, a nawet storczyki. Można je oglądać, korzystając ze specjalnie wytyczonych ścieżek.
Chronili się w niej Indianie
Ciekawostką ottawskiej wydmy jest też i to, że choć pozornie jest to obszar nieprzyjazny człowiekowi, to jednak była ona dobrym schronieniem dla Indian: wielka przestrzeń piasku była miejscem wolnym od komarów w środku otaczającego wydmę lasu.
Wydma w Ottawie najprawdopodobniej nie przetrwałaby, gdyby w 1948 roku jeden z członków rodziny Pinhey nie przekazał należących do niego leśnych terenów z wydmą pośrodku na rzecz miasta, by umożliwić rozwój umiejętności ochrony lasów. O interesującym biologicznie obszarze wydmowym przez wiele lat właściwie nie pamiętano.
Autor: map/ / Źródło: PAP