Rosyjskie i kazachskie służby szukają pozostałości meteorytu, który wcześnie rano rozpadł się nad Uralem. Według informacji ministerstwa obrony, żołnierze badają 6-metrowy krater.
Jak podała agencja RIA Novosti, powołując się na rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych, deszcz odłamków meteoru spadł w piątek rano na cztery regiony Rosji i północną część Kazachstanu. Służby skupiają się na szukaniu pozostałości meteorytów. Zlokalizowoano już trzy miejsca, w których spadły odłamki.
Żołnierze badają krater
Gubernator Czelabińska poinformował, że jeden spadł w jego jego obwodzie, a pozostałe w obwodach tiumeńskim i swierdłowskim. Rosyjskie ministerstwo obrony podało z kolei, że żołnierze zlokalizowali 6-metrowy krater. Promieniowanie w jego rejonie ma utrzymywać się na normalnym poziomie.
Jak podaje serwis internetowy Russia Today, miejsce, gdzie prawdopodobnie znaleziono odłamki meteorytu, zostało odcięte przez jednostkę wojskową. Żołnierze mają na sobie specjalne ochronne uniformy.
O poszukiwaniach dwóch obiektów w obwodzie aktiubiańskim poinformowały też kazachskie władze do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
Będą kolejne?
Jak informuje Russia Today, Siergiej Smirnow z Obserwatorium w Pułkowie - głównego obserwatorium astronomicznego Rosyjskiej Akademii Nauk - zapowiedział w stacji telewizyjnej Vesti, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w ciągu kilku godzin w ziemską atmosferę wejdzie kolejny meteor.
Eksplodował dziewięć razy
Rosyjska Akademia Nauk oceniła, że masa meteoru przed jego wejściem w ziemską atmosferę wynosiła 10 ton. Według Roskosmosu obiekt poruszał się z prędkością 30 km/s. Lifenews podaje, powołując się na źródło w ministerstwie do spraw sytuacji nadzwyczajnych, że przed uderzeniem w Ziemię meteor eksplodował dziewięć razy, zaczynając na wysokości 55 km.
Odcięli gaz w setkach domów
Agencja Itar-Tass, powołując się na przedstawicieli policji, poinformowała, że fala uderzeniowa związana z eksplozją meteoru spowodowała zniszczenia w szściu miastach i czterech mniejszych miejscowościach. Najczęstsze szkody to powybijane szyby. Zniszczonych zostało 300 budynków.
W rejonie Czelabińska ze względów bezpieczeństwa w setkach domów odcięto dopływ gazu. W trzech gminach tego obwodu ogłoszono stan nadzwyczajny.
Jak podaje Ria Novosti, w związku z tymi wydarzeniami zmobilizowanych zostało 20 tys. funkcjonariuszy służb kryzysowych. Zarówno władze, jak i Narodowa Agencja Atomowa potwierdziły, że poziom promieniowania tła w regionie, gdzie pojawiły się fragmenty meteoru, pozostał niezmieniony. Zostało to dokładnie zbadane ze względu na elektrownie atomowe zlokalizowane w tych okolicach.
Rośnie liczba poszkodowanych przez przelot meteorytów. Udzielenia pomocy medycznej wymagało ponad 700 osób. Do szpitali wciąż zgłaszają się poszkodowani. Ewakuowano też niektóre szkoły i przedszkola w poszkodowanych regionach.
Zniszczona fabryka
Rosyjskie media od samego rana pełne są doniesień z obwodu czelabińskiego na Uralu.
Świadkowie mówią, że włączały się alarmy samochodowe i pękały szyby w oknach; odnotowano przerwy w działaniu telefonów komórkowych. W Czelabińsku przelot meteoru spowodował też zniszczenie fabryki cynku. W budynku częściowo runął dach i zawaliły się ściany.
Jeden duży meteor, a nie deszcz
Najnowsze oceny mówią o jednym dużym obiekcie, który rozpadł się w atmosferze. - Sprawdzone informacje wskazują, że był to jeden meteoryt, który spalił się, gdy zbliżył się do Ziemi i rozpadł się na mniejsze kawałki - powiedziała Elena Smirik, wiceszefowa biura prasowegoministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
Eksperci nie są zgodni co do tego, czy przelot i eksplozje meteoru miały związek z zapowiadanym na piątkowy wieczór zbliżeniem się do Ziemi asteroidy 2012 DA14.
Oto wideo, które zostało zarejestrowane przez świadków zdarzenia:
Autor: js/mj / Źródło: RIA Novosti, rt.com, PAP, rosja.biz, TVN24