Naukowcy z Uniwersytetu Pittsburskiego wykazali, że kiedy chory na grypę pracownik weźmie wolne to firma straci mniej niż gdyby przychodził do pracy.
Wielu z nas próbuje dzielnie chodzić do pracy, kiedy zaatakuje grypa. Niepotrzebnie. Najnowsze badania wykazują, że byłoby lepiej, zarówno dla chorych, jak i pracodawców, gdyby zarażeni wirusem zostali w domu, chociaż na 24 godziny.
40 proc. mniejsza zachorowalność
Naukowcy z Uniwersytetu Pittsburskiego przeprowadzili symulację epidemii grypy w jednej z firm. Każdy zarażony wirusem pracownik miał prawo wziąć dzień lub dwa wolnego w celu wyzdrowienia. Okazało się, że kiedy chorzy przebywali poza firmą 48 godzin, ryzyko zarażenia wirusem wśród ich kolegów zmalało o 40 proc, a w przypadku 24 godzin spędzonych poza pracą o 25 proc.
- Symulacja wykazała też, że chorzy pracownicy są bardziej skłonni trzymać się z dala od pracy, jeśli wiedzą, że nie stracą nic ze swojego uposażenia - mówi epidemiolog dr Upriya Kumar, główna autorka badania.
Jednocześnie podkreśla, że możliwość uzyskania wolnego na czas wyzdrowienia wzrasta w dużych firmach, powyżej 500 pracowników, gdzie łatwiej o zastępstwo.
Okazuje się też, że wysłanie pracownika na płatny urlop chorobowy jest bardziej opłacalne dla pracodawcy, bo straci mniej, niż w przypadku, gdyby chorzy przychodzili do pracy. To dlatego, że wówczas zaraża się większa część załogi i pracuje mniej efektywnie.
Autor: mm//bgr / Źródło: dailymail.co.uk