Cała rzesza ludzi zaangażowała się w ratowanie maleńkiej wydry, która zgubiła swoją mamę. Aby znaleźć rodzicielkę, ratownicy wykorzystali płacz maleństwa.
W poniedziałek pewien rybak zauważył w wodach nieopodal kalifornijskiego miasta Morro Bay maleńką wydrę. Niezwłocznie wezwał na pomoc straż przybrzeżną. Na miejsce przybyli również główny przyrodnik Kalifornijskiego Departamentu Rybołówstwa i Dzikiej Przyrody Mike Harris oraz przedstawiciele Centrum Morskich Ssaków.
Wtedy rozpoczęły się poszukiwania młodej wydry, którą ostatnio widziano przy pochylni w porcie, oraz jej matki - relacjonował Harris. Kiedy znaleziono maleństwo, okazało się, że jest zaledwie dwudniową samicą.
Płacz przywołał matkę
- Zespół ratunkowy nagrał płacz wydry, a następnie, za pomocą przenośnego głośnika, odtwarzał dźwięk w nadziei na reakcję matki - wyjaśnił Harris. Kiedy mama wydra zostaje rozdzielona z młodym, płaczą do siebie nawzajem, żeby się odnaleźć. Wydry w obrębie swojego gatunku porozumiewają się całą gamą różnych dźwięków, przypominających miauczenie, szczekanie i mruczenie.
Grupa przyrodników pływała wokół, przyglądając się reakcjom napotykanych wydr na nagrane dźwięki. W końcu, około półtora kilometra od miejsca, w którym znaleziono młode, ratownicy spostrzegli grupę wydr.
- W minutę dojrzeliśmy samicę, która okazywała zainteresowanie dźwiękami. Dość szybko zaczęła na nie odpowiadać i zbliżyła się do łodzi - opowiadał Harris.
"Szybko przytuliła młode"
Żeby zwrócić młode matce, należało postępować bardzo ostrożnie, żeby jej nie spłoszyć. Rozważano między innymi podrzucenie maleństwa za pomocą podbieraka, jednak obawiano się, że zbliżający się do matki przedmiot może ją przestraszyć.
W końcu zespół zdecydował się na najszybszą i wbrew pozorom najbezpieczniejszą opcję - delikatne wrzucenie młodej do wody, w pobliże matki.
- Młode w takim wieku pokrywa futerko, które jest dla niego niczym kamizelka ratunkowa - tłumaczył Harris. - Dopóki nie zgubi tego futra, co dzieje się około dwunastego tygodnia życia, nie może nurkować - dodał. Zaznaczył, że stał w pobliżu z podbierakiem, gotowy wyciągnąć młode, jeśli cokolwiek poszłoby niezgodnie z planem.
"Samica początkowo wydawała się spłoszona, jednak szybko przytuliła młode i odpłynęła z nim z powrotem do stada" - czytamy w komunikacie wydanym przez Centrum Morskich Ssaków.
Przyczyną rozdzielenia była burza
Harris przyznał, że podobne przypadki w Morro Bay zdarzają się co roku.
- Takie sytuacje mogą być powodowane przez burze - tłumaczył przyrodnik. - Matka musi poszukiwać pożywienia, więc nurkuje, a jeśli prąd wody lub wiatr jest silny, młode może odpłynąć na jakiś dystans od matki - powiedział. Jego zdaniem, w tym przypadku przyczyną rozdzielenia była prawdopodobnie burza.
Autor: ao/map / Źródło: ENEX, sanluisobispo.com, zpppn.pl