Najstarszy park narodowy na świecie - Yellowstone leży nad tykającą bombą. 10 km pod jego powierzchnią pływa gorąca magma, która z impetem może wybuchnąć. Gdyby doszło do erupcji, zginęłyby miliony Amerykanów, a ucierpiała cała cywilizacja. Naukowcy mnożą scenariusze na ten temat.
Dane geologiczne wskazują, że ryzyko gigantycznej erupcji pod Yellowstone wynosi 1 na 10 000. Jednakże biorąc pod uwagę kapryśny charakter wulkanów, ta liczba nie oznacza zbyt wiele.
Kiedy kolejny wybuch?
Kaldera Yellowstone o wymiarach 55x80 km znajduje się nad tzw. plamą gorąca i jest pozostałością po gigantycznych eksplozjach superwulkanu, jakie miały miejsce 2,1 mln, 1,3 mln oraz 640 tys. lat temu. Każda z następujących po sobie erupcji była mniejsza od poprzedniej. W związku z tym sejsmolodzy mają dwie teorie na temat przyszłych geologicznych wydarzeń w parku. Pierwsza optuje za tym, że magma pod Yellowstone powoli stygnie. Druga jest o wiele bardziej dramatyczna i spędza sen z powiek mieszkańcom okolicznych stanów USA: może dojść do kolejnej gigantycznej erupcji. Kiedy? Tego nikt nie wie. Można jednak przewidzieć, co mogłoby się wówczas stać.
Ameryka w pyle
Trzy poprzednie erupcje spowodowały wydostanie się tysiąca kilometrów sześciennych materiału piroklastycznego, wynika z badań Jacoba Lowensterna, naukowca z obserwatorium wulkanicznego w Yellowstone. A to wystarczająco, by pokryć dużą cześć Ameryki Północnej warstwą brunatnego popiołu różnej grubości. Szacuje się, że około 30-centymetrowa warstwa pokryje wszystko w bezpośrednim sąsiedztwie źródła erupcji, ale w odległości 3 tys. km będą to już ułamki milimetrów. Według Lowensterna 30 cm wystarczy, by zawaliły się dachy domów położonych najbliżej Yellowstone.
Śmierć i ewakuacja
Według ekspertów, stany leżące najbliżej parku narodowego powinny zostać wówczas ewakuowane, ponieważ pył wulkaniczny uniemożliwi lub utrudni oddychanie.
- Dużo ludzi mogłoby zginąć - twierdzi Stephen Self, szef wulkanologów z Uniwersytetu Otwartego w Wielkiej Brytanii.
Bez jedzenia i picia
Co więcej, pokrywa popiołu zalegająca nad krajem zanieczyściłaby wodę pitną i uniemożliwiłaby proces fotosyntezy, w wyniku czego wymarciu uległyby rośliny, co doprowadziłoby do ogólnokrajowego kryzysu żywnościowego.
- Badania pokazują, że roślinność odradza sie dopiero 10 lat po supererupcji. Proces może być szybszy, jeśli suma opadów byłaby wystarczająco duża, by oczyścić powietrze z pyłu - tłumaczy Self.
Ochłodzenie klimatu
Co do reszty świata, to wydarzeniu towarzyszyłoby kilkuletnie łagodne ochłodzenie z powodu olbrzymich ilości uwalnianych do atmosfery tlenków siarki, które stworzyłyby cienki welon kwasu siarkowego naokoło planety, blokujący światło słoneczne. Skutki erupcji mogłyby więc okazać się katastrofalne dla całej ludzkości.
Autor: mm/mj / Źródło: accuweather.com