Podczas ulewy towarzyszącej przejściu tornada przez Yukon w Oklahomie jeden z łowców burz przemierzał zalane ulice i nagrywał trudne warunki atmosferyczne. Reporterska pasja wciągnęła go tak bardzo, że nie zauważył na drodze rozlewiska, z którym jego auto nie miało szans. - Pomyślałem: właśnie zobaczyłem śmierć człowieka - relacjonował policjant, który uratował "rozbitka".
Warunki jazdy po Yukon podczas ulewnego deszczu były bardzo trudne. Możemy to obserwować na nagraniu z przejazdu łowcy burz.
Mężczyzna bez większych przeszkód mijał kolejne kałuże, nie zauważył jednak, że w pewnym momencie przed jego samochodem znalazło się coś znacznie większego.
Kałuża gigant, potem strumień
Wody deszczowej na ulicy zgromadziło się tyle, że powstało tam właściwie małe rozlewisko. Mężczyzna wpadł w nie z rozpędu, a po chwili na dodatek wjechał w koryto przydrożnego strumienia. Samochód błyskawicznie zatonął, na szczęście jedna z szyb samochodu nieostrożnego łowcy burz pękła i po chwili mężczyzna wypłynął na powierzchnię.
Było groźnie, ale nieostrożnemu kierowcy pomógł policjant, który patrolował zatopioną okolicę. - Nie mogłem uwierzyć temu, co widzę - relacjonował potem. - Skręcił w prawo i zniknął. Nie mogłem nawet dostrzec samochodu, pierwsze co pomyślałem, to: Właśnie zobaczyłem śmierć człowieka.
Autor: js/rs / Źródło: CNN, ABC