W duńskim zoo, które zyskało "sławę" po publicznym zastrzeleniu i poćwiartowaniu zdrowej żyrafy, zabito kolejne zwierzęta. Były to cztery lwy - dwa dorosłe osobniki, a także dwoje młodych. Władze ogrodu zoologicznego tłumaczą decyzje o zabiciu zwierząt "brakiem miejsc, dbaniem o pulę genów oraz prawami natury".
W duńskim zoo, w którym na początku lutego zabito 18-miesięcznego, zdrowego samca żyrafy imieniem Marius zabito cztery lwy. Dzięki temu zoo zyska miejsce na przyjęcie nowego osobnika.
Władze placówki zapewniają jednak, że procedura uśmiercenia kotów była inna niż w przypadku Mariusa.
Lwy, w przeciwieństwie do żyrafy, nie zostały zastrzelone i poćwiartowane na oczach gości i dzieci. Umarły w odosobnieniu, z "uszanowaniem wrodzonej godności tych zwierząt".
Brak miejsca na lepsze geny
Podobnie jak w przypadku żyrafy, dyrekcja decyzję o zabiciu zdrowych, dorosłych osobników usprawiedliwia brakiem miejsca w zoo oraz dbałością o pulę genów. Z kolei śmierć kociąt tłumaczą faktem, że "młody samiec i tak zamordowałby potomstwo poprzedników przy pierwszej sprzyjającej okazji".
Brutalne prawa natury
Podobne przypadki mają miejsce w naturze. Dorosły lew, który "przejmuje" stado lwic od pokonanego poprzednika, morduje kocięta. Tym samym eliminuje pulę genów przeciwnika. Miejsce zabitych młodych zajmują te spłodzone przez nowego przewodnika stada.
Nowy samiec ma zapłodnić samice
Steffen Straede, szef ośrodka, poinformował że nowy mieszkaniec zostanie przedstawiony lwicom w ciągu najbliższych kilku dni. Nie ukrywa także, że rychła ciąża samic bardzo by go cieszyła - samice mają obecnie ruję i wydzielają pobudzające samce feromony.
Autor: mb/map / Źródło: The Guardian