Mimo że waży niecałe 6 kilogramów i wygląda jak pies, wywołał spore zamieszanie. Mowa o kojocie, który zasnął w kominku jednego z domów w mieście Scottsdale, w amerykańskim stanie Arizona.
W czwartek rano Johnathan Radow jak zwykle szykował się do pracy. Gdy już miał wychodzić z domu, usłyszał przerażający krzyk sąsiada. Radow wybiegł na podwórko, żeby sprawdzić co takiego się stało.
- "Tam jest kojot" usłyszałem i natychmiast zacząłem rozglądać się, gdzie jest to dzikie zwierzę - wspomina Radow. Mężczyzna obawiał się, że kojot może zabić jego psa, terriera miniaturkę.
Policja nie pomogła
Powstało spore zamieszanie. Radow postanowił natychmiast uciekać do domu. Krzyczał przy tym do swojej żony, by "podała mu broń i zadzwoniła na policję". Kojot był jednak szybszy i zwinniejszy. Wemknął się do budynku jeszcze przed Radowem.
Kiedy mężczyzna dotarł do domu, 6-kilogramowy kojot spał już w kominku. - On nie drzemał, on był w fazie snu REM. Jestem tego pewien na 100 procent - powiedział Radow. Mężczyzna postanowił wybudzić zwierzę. Wszystkie próby okazały się jednak nieskuteczne. Kojot w ogóle nie reagował.
Trafił na wolność
Po chwili zjawili się policjanci. Im też nie udało się dobudzić kojota. Poskutkowała dopiero interwencja służb zajmujących się wyłapywaniem zwierząt - Animal Control. Funkcjonariuszom udało się usunąć kojota.
Sytuacja zakończyła się happy-endem. - Karma (terrier miniaturka - red.) nie stała się przekąską, a my mieliśmy zabawną przygodę - powiedział mężczyzna.
A co stało się z kojotem? Zwierzę zostało przebadane. Okazało się, że jest zdrowe, dlatego można było je wypuścić na wolność z dala od zaludnionych terenów.
Autor: kt//tka / Źródło: fox5vegas.com, ENEX