Chociaż zdaniem prof. Mirosław Miętus, klimatolog z Uniwersytetu Gdańskiego, występowanie ekstremalnych zjawisk to normalna cecha systemów pogodowych i klimatu, niedzielną nawałnicę w Warszawie uznał on za anomalię.
- Ośmielałbym się stwierdzić, że 30 mm czy nawet aż 50 mm w ciągu trzech godzin to jest opad ekstremalny, bardzo rzadko występujący na obszarze Polski - zaznaczył. Jak wyjaśnił, taka suma opadów oznaczałoby natężenie 240 mm na dobę. - A taki opad wywołał wielką powódź w 1997 r. - podkreślił.
Coraz więcej gwałtownych zjawisk
Jego zdaniem takie zjawiska wpisują się w teorię globalnego ocieplenia, a my musimy się liczyć z ich coraz większą liczbą. - Analizy dotyczące współczesnych zmian klimatu ziemskiego mówią o tym, że zjawiska anomalne, głównie te związane z klimatem ciepłym, będą się nasilać. Będą coraz częściej występować i będą miały swój coraz bardziej gwałtowny przebieg - zapowiada klimatolog.
Profesor Miętus przypomina, że dwa lata temu deficyt wody w Polsce był tak znaczny, ze mówiło się o dramatycznej suszy. Obecnie mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem. Według niego to dwie strony tego samego, bardziej ogólnego procesu.
- Ja bym na to nie patrzył jako na zjawisko przypadkowe, jednorazowe, a raczej jako na pewien element łańcucha, który zaczyna coraz bardziej przyspieszać od kilkunastu lat i którego skutki odczuwamy i widzimy w Polsce wyraźnie - podsumowuje.
"Zjawiska anomalne będą się nasilać" (TVN24)
"Klimat Polski jest dość czuły"
Coraz częstsze występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych oznacza powtarzające się kłopoty w przyszłości. Z racji swojego położenia nasz kraj mogą dotykać zwłaszcza te związane z ilością wody. - Klimat Polski jest dość czuły, wrażliwy na nadmiar i deficyt opadów i sytuacja, która stanowi jakieś zagrożenie, pojawia się bardzo szybko - wyjaśnia naukowiec.
Czy można lepiej niż do tej pory przygotowywać się na takie sytuacje? - Z prognozą zjawisk ekstremalnych, zwłaszcza w ramach prognozy pogody, jest dość trudno. Zawsze istnieje ryzyko, że takie zjawisko nam ucieknie - przyznaje klimatolog.
Przypomina jednak, że po powodzi z 1997 r. dokonano poważnej modernizacji infrastruktury Polskiej państwowej Służby Hydrologiczno-Meteorologicznej. - Ta służba została doskonale wyposażona w bardzo nowoczesny sprzęt i jest tylko pytanie, jak on jest wykorzystywany i dlaczego tego typu zjawiska uciekają meteorologom - komentuje prof. Miętus.
Nie wykorzystujemy narzędzi?
Zwraca też uwagę, że nie zawsze umiemy wykorzystać pełen zakres informacji dostarczanych przez dostępne narzędzia - np. sieć nowoczesnych radarów meteorologicznych. Według niego trzeba dopracować system ich odczytywania, interpretowania i przekazywania, tak żeby możliwie szybko docierały do odpowiednich instytucji. To pozwoliłoby znacznie skuteczniej przygotowywać się na zagrożenie podtopieniami - zwłaszcza lokalne - i niwelować np. skutki ulew.
- Ja nie chcę powiedzieć, że jest to wszystko możliwe w dniu dzisiejszym, ale istnieje duży potencjał w Polsce, żeby tak ten system pracował - przekonuje klimatolog.
Trudne prognozowanie ekstremalnych zjawisk (TVN24)
Autor: js/mj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP