Mieszkańcy portowej części hiszpańskiej Galicji bardziej z wyrzutem niż z niepokojem obserwują wzburzone morze tłumacząc, że "można do tego przywyknąć". Kłopot w tym, że przez sztormową pogodę ogłoszono alert i nakazano, by znajdujące się na morzu statki i kutry rybackie wróciły do portów co dla utrzymujących się z rybołówstwa oznacza straty finansowe.
Pomarańczowy stopień alertu ogłoszono ze względu na napychane przez silny wiatr masy wody, uderzające w brzeg falami wysokimi na 5-6 metrów. Sytuacja nieznacznie się poprawiła wczesnym wieczorem - uderzające w brzeg fale miały "tylko" 4-5 metrów wysokości. W związku z tym obniżono stopień obowiązującego alertu do żółtego poziomu.
"Robi wrażenie"
Nikt z mieszkańców obserwujący wzburzone morze nie jest zdziwiony.
- Żyjąc tutaj można do tego przywyknąć - kwituje jeden z mężczyzn mieszkający w położonej w prowincji Pontevedra gminie Baiona. - To jednak niezmiennie robi wrażenie na człowieku - dodaje inny.
Kosztowny przymus
Ze względu na zagrożenie ze strony Matki Natury władze zakazały wypływania. Wszystkie jednostki ze względu na bezpieczeństwo muszą zawrócić i zakotwiczyć w bezpiecznym porcie. To niestety oznacza, że wiele rodzin, utrzymujących się tylko z tego co złowią, nie zarobi.
- Mam w rodzinie rybaków, których morze utrzymuje, jest źródłem środków do życia. Taka sytuacja jest dla nich zawsze ciężka - powiedział jeden z mieszkańców.
Eksperci prognozują, że w pogoda następnego dnia będzie taka sama, choć niewykluczone by sztorm nabrał na sile w nocy z środy na czwartek i uspokoił się dopiero nad ranem.
Autor: mb/rp / Źródło: ENEX