W okresie od pięciu do sześciu milionów lat temu duża część Morza Śródziemnego zniknęła. To wydarzenie nosi nazwę Kryzysu Messyńskiego. Jak wykazują nowe badania, kryzys ten prawdopodobnie spowodował serię potężnych wybuchów wulkanów.
Kryzys Messyński to zdarzenie geologiczne, podczas którego, na skutek ocieplenia klimatu, zamknęła się Cieśnina Gibraltarska, a Morze Śródziemne prawie całkowicie wyparowało. W tym okresie Nil płynął aż do Sycylii, łącząc się z Dunajem. W wyniku parowania morze stało się wielkim magazynem soli. Kryzys zakończył się około 5,3 miliona lat temu, gdy Cieśnina Gibraltarska znowu się otworzyła. Wtedy Ocean Atlantycki stał się wielostopniowym wodospadem o wysokości ponad kilometra i miał odpływ 1000 razy większy niż Amazonka obecnie.
Erupcje wulkanów
Międzynarodowy zespół naukowców z Uniwersytetu w Genewie podejrzewa, że utrata wody w wyniku Kryzysu Messyńskiego mogła mieć wtórny efekt i wywołać erupcje wulkanów w pobliżu.
Wulkanolodzy uważają, że gdy lód z wierzchołka wulkanu topnieje, zmniejsza się ciśnienie panujące w komorze magmowej. To pozwala utworzyć się pęcherzykom, które z kolei powodują wzrost ciśnienia w komorze. Gdy ciśnienie osiągnie poziom krytyczny, skały się zapadają i wulkan wybucha. To własnie dotyczy Kryzysu Messyńskiego. Gdy woda wyparowała, w znajdujących się poniżej komorach magmowych znacząco spadło ciśnienie i według symulacji liczbowych aktywność wulkaniczna stał się wtedy bardzo aktywny.
Naukowcy wykazali, że w tym czasie w regionie Morza Śródziemnego wystąpiło 13 erupcji. Jest to dwa razy więcej niż wynosi średnia aktywność wulkaniczna na tym obszarze. Wniosek jest jeden - zmiany klimatu, na które człowiek ma znaczący wpływ, na wiele sposobów wpływają na wulkany.
Aktywność wulkaniczna bywa bardzo niebezpieczna dla ludzi. Od kilku dni mieszkańcom Ambae, niewielkiej wysepki należącej do Vanuatu, zagraża śmiertelnie groźny wulkan Manaro Voui. Ewakuowano już sześć spośród jedenastu tysięcy zamieszkujących wyspę osób.
Autor: AP / Źródło: iflscience.com