Do 16 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wielkiego pożaru, który ogarnął pięć dzielnic Valparaiso, 250-tysięcznego chilijskiego miasta nad Pacyfikiem. Z częściowo tylko opanowanym ogniem wciąż walczy 1200 strażaków wspieranych przez śmigłowce i samoloty gaśnicze. Swoje domy musiało opuścić 10 tys. osób, a opuszczone rejony miasta patrolują 2 tys. policjantów i żołnierzy.
Liczba osób, które straciły życie w pożarze, w poniedziałek wzrosła do 16. Chilijskie ministerstwo zdrowia podało, że udzielono pomocy pięciuset osobom poparzonym i rannym. Ewakuowanych zostało 10 tys. osób. Władze ustanowiły tymczasowe schroniska na placach, w szkołach i kościołach. Poszkodowani i ewakuowani mogą tam dostać najpotrzebniejsze artykuły.
"To jeden z najgorszych pożarów w historii"
1200 strażaków walczy z żywiołem zarówno z lądu, jak i z powietrza. Pożar częściowo opanowano, ale wciąż utrzymuje się wiele mniejszych ognisk. Akcję gaśniczą utrudniają strome, wąskie i kręte uliczki dzielnic o przewadze starych, często zabytkowych domów i pałacyków pamiętających czasy kolonialne. Problemem jest też silny wiatr. - To jeden z najgorszych pożarów w historii - powiedział strażak z 30-letnim doświadczeniem.
Mimo szybkiej interwencji straży pożarnej 500 budynków spłonęło, gdy ogień przeniesiony przez sztormowy wiatr niszczył domy na pięciu spośród czterdziestu wzgórz, na których położone jest portowe miasto. Spustoszył już 756 ha gruntów, zarówno terenów leśnych, jak i wyżej położonych obszarów miejskiej zabudowy.
"Obszar klęski"
Władze wprowadziły czerwony alarm dla samego Valparaiso i najbliższej okolicy. Prezydent kraju Michelle Bachelet ogłosiła położone nad Pacyfikiem miasteczko "obszarem klęski", co pozwoliło na wprowadzenie tam wojska, które pomaga mieszkańcom i obejmuje kontrolę nad ewakuacją.
Do patrolowania opuszczonych przez mieszkańców części miasta skierowano 2 tys. policjantów i żołnierzy. Mają oni chronić puste domy przed kradzieżami.
"Baliśmy się płomieni"
Burmistrz Valparaiso Jorge Castro powiedział w chilijskiej telewizji, że kolumna ognia tworzy "dantejską panoramę". Sytuację pogarszał fakt, że miasto na długie godziny pozostawało bez prądu.
- Ogień jest wszędzie. Baliśmy się płomieni, dlatego musieliśmy wydostać się z zagrożonego terenu - relacjonował jeden z mieszkańców.
- Najpierw trzęsienie ziemi, teraz pożar... - żaliła się mieszkanka Valparaiso. - To straszne, tak wielu naszych sąsiadów, tak wielu ludzi tam zostało - dodała.
Architektura z listy UNESCO
W Valparaiso mieści się siedziba chilijskiego Kongresu Narodowego i dowództwo Marynarki Wojennej.
W ostatnich latach Valparaiso ze względu na swą architekturę, uznaną przez UNESCO za dziedzictwo kultury światowej, malownicze położenie i słynne winnice stało się mekką turystów z całej Ameryki Łacińskiej, a także z USA i Europy.
Autor: kt, js/map,ja/rp / Źródło: Reuters, Reuters TV, PAP, CNN