Jelawat, 17 w tym roku tajfun w okolicach Japonii, przyniósł do Kraju Kwitnącej Wiśni rekordowo silny wiatr. Żywioł ma na swoim koncie już m.in. jedną ofiarę śmiertelną, stu rannych oraz tysiące ewakuowanych i pozbawionych prądu.
Jelawat, 17. tegoroczny tajfun nad Japonią, dotarł w niedzielę do głównych wysp kraju. Towarzyszący mu wiatr sprawił, że w mieście Naha w prefekturze Okinawa (wyspy Riukiu) powiało z prędkością 219 km/h. Tak wietrznie nie było tu od 50 lat.
Ponad 50 tys. ewakuowanych
Ponad dwóm tysiącom mieszkańców prefektury Mie położonej na Honsiu kazano się ewakuować. Opuszczenie domów zalecono też 56 tys. obywateli miasta Nagoja w Aichi, innej prefekturze Honsiu. Wszystko dlatego, że za sprawą dosłownie siekającego deszczu woda w okolicznych rzekach zaczęła gwałtownie przybierać.
Ekstremalne warunki pogodowe przyczyniły się też do odwołania 600 lotów, a także zawieszenia wielu połączeń kolejowych. Jak donoszą japońskie służby meteorologiczne, ponad 14 tysięcy domów zostało pozbawionych prądu.
Śmierć wędkarza
Dochodzą także doniesienia o poszkodowanych przez tajfun ludziach. Na razie żywioł ma na swoim koncie jedną ofiarę śmiertelną - mężczyznę, który łowiąc ryby, wpadł do wzburzonego morza i się utopił. Ponad 100 osób zostało rannych, w tym 50-letni australijski turysta, na którego spadło powalone przez wiatr drzewo. Do tego wypadku doszło w Osace, również na wyspie Honsiu.
Jak informują japońscy meteorolodzy, nocą Jelawat będzie poruszał się w kierunku Tokio. Później ma się skierować na północ.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV