Co będziemy jedli? Umrzemy z głodu - skarżą się najbiedniejsi mieszkańcy Indii. Nie mają za co kupować podstawowych warzyw, które po monsunowych powodziach zdrożały czterokrotnie. Z problemem próbuje walczyć rząd, który wdrożył specjalny program pomocy żywnościowej.
Podstawowe w codziennej kuchni warzywa takie jak pomidory, papryka czy kapusta osiągnęły ostatnio w Indiach ceny czterokrotnie wyższe niż normalnie. Wszystkiemu winne są ulewne monsunowe deszcze, jakie przeszły przez kraj w drugiej połowie czerwca, i wywołane przez nie w niektórych regionach powodzie.
Najbiedniejsi ucierpią najmocniej
Woda, która zalała uprawy, sprawiła, że ziarna i sadzonki zgniły, przez co plony okazały się bardzo skromne. Do tego wzrosły koszty paliwa. Wszystko odbija się na cenach. Cierpią na tym zarówno hodowcy, którzy swoje podstawowy czerpią ze sprzedaży, jak i gospodarstwa domowe.
- To uderzyło w kieszenie zwykłych ludzi - powiedział Surendernath Yadav, jeden z mieszkańców miasta Dżammu na północy kraju. Inni podkreślają, że wzrost cen warzyw najmocniej odbije się na ubogich. - Jak mamy kupować? Co będziemy jedli? Umrzemy z głodu - skarżyła się Veena z miasta Chandigarh.
25. proc głodujących jest z Indii
Gwałtowny skok cen warzyw to kolejny problem do rozwiązania dla indyjskiego rządu, który od miesięcy próbuje ograniczyć inflację. Na początku lipca zarządził uruchomienie specjalnego programu opieki społecznej, w ramach którego przeznaczy równowartość 22 mld dol. na pomoc żywnościową dla mieszkańców kraju. Ma ona objąć ok. 62 proc. liczącej 1,2 mld ludzi populacji. Zdaniem komentatorów ten krok może pomóć rządzącej partii wygrać wybory w 2014 r.
Według ONZ w Indiach, które są jednym z największych producentów żywności, mieszka co czwarty ze wszystkich głodujących i niedożywionych na świecie.
Autor: js/rs / Źródło: Reuters, PAP/EPA