Za 10 lat holenderska firma Mars One chce skolonizować Marsa. Chęć udziału w misji może zgłosić każdy z nas pod pewnymi warunkami. - To jest przerażające. Sam nigdy bym się na to nie zdecydował - mówi gen. Mirosław Hermaszewski - pierwszy i jedyny w historii Polak, który odbył lot w kosmos.
Wkróce zaczyna się rekrutacja astronautów do marsjańskiej misji. Będzie to misja w jedną stronę, bo powrotu na Ziemię firma nie zaplanowała. Grupa ochotników osiądzie tam na stałe i będzie rozwijać marsjańską kolonię - do końca życia.
- To jest dla mnie przerażające. Dziwię się, dlaczego mnie Państwo zaprosiliście, bo w tym miejscu powinien siedzieć psychiatra, żeby zbadać motywację tych ludzi. Ja sam nigdy bym się na to nie zdecydował - mówił na antenie TVN24 gen. Mirosław Hermaszewski.
To przedsięwzięcie komercyjne, nie naukowe
Selekcja astronautów, jak i późniejsza kolonizacja mają być transmitowane "na żywo" na cały świat. Firma twierdzi, że dzięki transmisji zarobi na dalsze finansowanie projektu.
Ochotnicy, którzy dożywotnio zamieszkają na Marsie, muszą mieć co najmniej 18 lat, być w dobrym stanie zdrowia i umysłu oraz poddać się ośmioletniemu programowi szkoleniowemu. Nabór potrwa do lipca 2015 r. Docelowo na Czerwonej Planecie będą mogły zamieszkać 24 osoby.
- Jest to przedsięwzięcie prywatne i za tym stoją wielkie pieniądze. Tu chyba nie chodzi o to, żeby coś zyskać dla ludzkości, odpowiedzieć na ważne pytania, pomyśleć w przyszłości o kolonii na Marsie z prawdziwego zdarzenia - twierdzi Hermaszewski.
- Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że oprócz tego, że będą w środku wielkiego show, to kładą swoje młode życie na szale, bo powrotu stamtąd nie będzie, i nie będzie to takie życie, jak na Ziemi. Już po miesiącu pojawią się problemy psychologiczne. A tym samym oni się godzą na to, żeby nie wydać potomstwa, to już jest straszne - dodaje kosmonauta.
Gwiezdne wojny
Powrotu na Ziemię ochotnicy nie będą mieli, i to wydaje się największą kontrowersją projektu.
- Oni mają lecieć w 2023 r., a co dwa lata ma do nich docierać kolejna ekspedycja. Ale w 2030-35 r. , dotrą tam prawdziwi astronauci, z możliwością powrotu. A co się stanie, jeśli kolonizatorzy stwierdzą, że mają już dość pobytu na Marsie i że też chcą wrócić? Może dojść do konfliktu. Może zdarzyć się tak, że kolonizatorzy będą chcieli opanować statek astronautów i samodzielnie wrócić na Ziemię - zastanawia sie Hermaszewski.
Bezpieczeństwo najważniejsze
Gen. Hermaszewski zastanawia się, skąd tak śmiały pomysł. Ma wątpliwości czy jest to projekt w 100 proc. bezpieczny. Uważa, że gdyby nauka była w stanie bez szwanku wysłać człowieka na Marsa, już dawno by to zrobiła.
- Kiedy byłem czynnym astronautą, pierwsze loty na Marsa planowano na 2011-2012 r. Zacieraliśmy ręce, że to tak niedługo. Ale to się odkłada po pierwsze dlatego, że jest to drogie i po drugie, najważniejszym celem takiej misji oprócz wartości poznawczych jest bezpieczeństwo. I to się bardzo ceni. Pojedyncze życie ludzkie jest warte nieokreślonej sumy - uważa polski kosmonauta.
Autor: mm/jaś / Źródło: tvn24