Pogoda podzieliła Francję na dwie skrajnie odmienne strefy. Na północy miały miejsce nawałnice, na południowym wschodzie temperatura dochodziła do 36 st. C.
W Paryżu, a właściwie w całym północnofrancuskim regionie Ile-de-France, rządowi meteorolodzy ogłosili w poniedziałek tzw. pomarańczowy alarm pogodowy. Jego zadaniem było ostrzeżenie miejscowej ludności przed nawałnicami. Eksperci zrzeszeni w Meteo France zaznaczali, że możliwe, iż podczas burz wiatr powieje z prędkością 80 km/h, a na ziemię spadnie grad o kilkucentymetrowej średnicy. Takie kule, jak pisano, są w stanie uszkodzić m.in. budynki, a kiedy zaczą topnieć, niosą ze sobą niebezpieczeństwo wystąpienia podtopień.
Ostrzeżenia meteorologów sprawdziły się, w Ile-de-France pogoda faktycznie się załamała.
Burzowy i region centralny
W poniedziałkowy poranek dwie potężne burze nawiedziły miasto Tours w Regionie Centralnym. Jak donosza lokalne media, zniszczenia były tam naprawdę poważne, a straż pożarna interweniowała około 200 razy. Właściciele miejscowych winnic skarżyli się, że grad pociął liście ich winorośli "niczym sekatorem".
Upały
Na południowym wschodzie Francji, dla odmiany, było bardzo słonecznie. Temperatury dochodziły tam do naprawdę wysokich wartości - w Grenoble w poniedziałkowe popołudnie było aż 36 st. Celsjusza.
Autor: map/mj / Źródło: ENEX