Coraz częściej na polskich plażach można dostrzec foki. - Pod koniec ubiegłego miesiąca w ostoi "Focza Łacha" odnotowano stado liczące aż 77 fok szarych, a to trzy razy więcej liczba od tego, znalezionego w 2011 roku, kiedy najliczniejsza grupa liczyła ich 25 - wynika z danych Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego i organizacji WWF Polska. Specjaliści proszą, by dać fokom odpoczywać w spokoju.
Zarówno żywe, jak i martwe odnotowywane są na całym wybrzeżu. Foki coraz częściej pojawiają się nad brzegiem morza, dlatego ich widok nie powinien nikogo dziwić.
Sensacja na plaży
- Zwierzęta te na polskich plażach wciąż są dużą sensacją. Wielu stara się do foki podejść, zrobić zdjęcie - niepotrzebnie. Brzeg morza jest miejscem, na który foki odpoczywają i muszą mieć zapewniony spokój. Foka musi wyjść od czasu do czasu na brzeg, także by wysuszyć futro, to jest rodzaj foczej higieny. Inaczej jej sierść, jak kadłub statku pokrywałyby glony i skorupki osiadłych gatunków bezkręgowców. Ponieważ foka w morzu intensywnie poluje i przemieszcza się z miejsca na miejsce, szczególnie w pogoni za śledziami, to musi też zwyczajnie odpocząć. Odpoczynek i spokój na brzegu należy się jej tak samo, jak nam w łóżku - wyjaśnia prof. Krzysztof E. Skóra ze Stacji Morskiej w Helu.
Fokom nie wolno przeszkadzać
Jeśli dojdzie do spotkania z foką na plaży, to przede wszystkim nie można jej przeszkadzać. - Na pewno nie wolno foki dotykać, bo to się może bardzo źle skończyć. Jej ugryzienie grozi nawet amputacją dłoni czy palców - przestrzega prof. Skóra.
Obecnie naukowcy rozważają wyznaczenia specjalnych ostoi dla fok. - Ponieważ foki przemieszczają się, nie chcielibyśmy tej formie ochrony nadawać reżimy rezerwatu, wolimy raczej nakłaniać ludzi do pewnej powściągliwości w zachowaniu w takich miejscach, które foki uznają za swoje. Jeśli nie osiągniemy zrozumienia to potrzeba zastosowania bardziej radykalnego prawa ochrony stanie się koniecznością - mówi Krzysztof Skóra.
Coraz więcej martwych zwierząt
Niestety, w ciągu ostatnich lat rośnie liczba odnajdowanych martwych fok szarych. Dwa lata temu znaleziono 40 nieżywych fok, w zeszłym roku były już 42, a w tym roku, już do lipca liczba wzrosła do ponad 80.
- Nie do końca wiemy, dlaczego ginie ich tak dużo. Ważne, czy stopień ubytku populacji nie przewyższa skali corocznych urodzeń. Jeśli ocenimy, że śmiertelność jest wyższa niż możliwości odnowień, to będziemy mieli kłopot - przyznaje rozmówca. Jak tłumaczy, dziś w Polsce łatwiej znaleźć zwłoki foki niż zobaczyć ją żywą. A wszystko to dzięki prostej linii polskiego brzegu oraz dominujących zachodnich i północnych wiatrach, poprzez to wybrzeże jest szczególnie wyeksponowane na wyrzucanie martwych zwierząt przez morze. Dlatego właśnie m.in. w wielu miejscach stoją tablice, dzięki którym plażowicze wiedzą, gdzie zadzwonić, jeśli znajdą zwłoki bałtyckiego ssaka - foki czy morświna. Pomaga też zorganizowany przez WWF i Stację Morską w Helu tzw. "Błękitny Patrol".
Podkreśla jednak, że choć liczba znajdowanych fok martwych może być pokłosiem wzrostu liczebności bałtyckiej populacji, to musi być jakaś przyczyna zwiększonej liczby foczych śmierci. Zbyt dużo martwych fok "wygląda na zdrowe". Zagrożeń jest kilka: niedoświadczenie fok, które zaplątują się w sieci rybackie oraz szkodliwe substancje, które gromadzą się w tkankach ryb - głównym pożywieniu fok.
Optymistyczne prognozy
Na razie liczba fok szarych w Bałtyku rośnie. - W XIX wieku w Bałtyku było ich ok. 90-100 tys. fok szarych i 200 tys. fok obrączkowanych. Na przełomie lat 70. i 80. fok szarych było tylko 3-4 tys. Dziś mamy 24 tysiące fok szarych i tylko około 8 tysięcy obrączkowanych. Najrzadsze są jednak foki pospolite. Mamy ich w Bałtyku ok. 600-700 sztuk - wylicza prof. Skóra.
Autor: kt/rs / Źródło: PAP