Wywołana długotrwałymi opadami deszczu powódź nadal daje się mocno we znaki mieszkańcom południowych i wschodnich Niemiec. W Bawarii, Saksonii i Turyngii sytuacja jest dramatyczna: nasiąknięte deszczówką wały nie wytrzymują, woda zalała miasta i drogi, ewakuowano tysiące mieszkańców.
Najpoważniejsza sytuacja jest w bawarskiej Pasawie. Pod wodą znalazła się większa część zabytkowego Starego Miasta. Przepływający przez miasto Dunaj podniósł się w poniedziałek w południe do 12,5 metrów - poziomu nienotowanego od ponad 500 lat.
Rzeki wzbierają
Wysoki poziom (9,60 m) stwierdzono także na wpadającej do Dunaju rzece Inn. Pasawa pozbawiona jest prądu, wstrzymano też dostawy wody pitnej. Do wielu domów można dotrzeć tylko łodzią lub za pomocą prowizorycznych pomostów. Strażacy nie nadążają z wypompowywaniem wody wdzierającej się do budynków - podała telewizja ARD. W walce ze skutkami żywiołu pomaga 150 żołnierzy Bundeswehry.
Dramatyczna jest też sytuacja w Rosenheim. Po pęknięciu tamy na rzece Auerbach z zagrożonej dzielnicy ewakuowano 170 mieszkańców.
W wielu regionach w południowych Niemczech zamknięto szkoły, odwołane są zajęcia.
Klęska żywiołowa
Stan klęski żywiołowej ogłoszono w trzech landach: Bawarii, Saksonii i Turyngii, a stan alarmowy wprowadzono w dwóch innych: Badenii-Wirtembergii i Saksonii-Anhalt.
Stan klęski żywiołowej obowiązuje już w kilkunastu miejscach na południu i wschodzie kraju, w tym w Chemnitz, Zwickau i okolicach Lipska.
Jak poinformował na antenie TVN24 Wojciech Hernes, korespondent Radia Zet, kilkanaście niemieckich miast jest pozbawionych prądu. - W akcji ratunkowej i ewakuacyjnej pomaga wojsko - powiedział dziennikarz.
Do akcji przeciwpowodziowej skierowano 1760 żołnierzy i 500 policjantów oraz 1800 pracowników Służby Pomocy Technicznej (THW). Z terenów zagrożonych ewakuowano kilkadziesiąt tysięcy osób.
Dodał, że w niektórych regionach nadal pada deszcz.
Merkel odwiedzi powodzian
Z mieszkańcami zalanych terenów solidaryzuje się kanclerz Angela Merkel, która we wtorek odwiedzi podtopione miejscowości. Jak powiedział Hernes, kanclerz zapowiedziała szybką, "niebiurokratyczną" pomoc materialną dla powodzian.
- Władze centralne zastanowią się, jak mogą pomóc, to samo dotyczy też krajów związkowych (landów) - powiedziała. W urzędzie kanclerskim w Berlinie powstał sztab kryzysowy. Pomoc powodzianom obiecał także premier Bawarii Horst Seehofer.
"Powódź stulecia"
- Rzeczywiście się zrobiła powódź stulecia w południowych i południowo-zachodnich Niemczech - relacjonował wcześniej na antenie TVN24 Hernes. Wszystko przez opady, które od ponad miesiąca nękają Bawarię, Saksonię, Turyngię oraz niektóre rejony Badenii-Wirtembergii od ponad miesiąca nękają opady. W tym czasie spadły tam rekordowe ilości deszczu.
W Dreznie poziom Łaby podniósł się do 9 metrów, niemal na taką wysokość, jak podczas "powodzi stulecia" w 2002 roku, gdy zabytkowe drezdeńskie Stare Miasto zostało w dużej części zatopione.
- Od 132 lat, kiedy to zaczęto w Niemczech robić pomiary meteorologiczne, nie było tak deszczowego maja - mówił Hernes.
Drogi, tory, dworzec pod wodą
Woda zalewa miejscowości i uprawy, zakłóca komunikację. - Zalane i zamknięte są liczne odcinki autostrad i dróg krajowych, podmyte są linie kolejowe, nie kursują więc pociągi - wyliczał Hernes. - W Rosenheim w Bawarii zalany jest główny dworzec kolejowy. Zupełnie wstrzymano żeglugę na górnym biegu Renu, na Neckarze i na Menie - dodał.
W Bawarii i na innych dotkniętych powodzią terenach doszło do poważnych zakłóceń w transporcie. Zalana jest autostrada A8 Monachium-Salzburg, odwołano wiele połączeń kolejowych. Na Renie, Menie i Neckarze zawieszono ruch statków.
Rozmiękczone wały nie chronią
W niektórych miejscach sytuacja jest dramatyczna, bo woda przerwała rozmiękczone ochronne wały i groble. Tak stało się m.in. w Saksonii, gdzie wylały rzeki Biała Elstera i Mulda.
W Saksonii i Turyngii w kilku rejonach doszło do przerwania wałów przeciwpowodziowych. W Grimmie ewakuowano mieszkańców zagrożonych dzielnic, także w okolicach Lipska władze zdecydowały o ewakuowaniu kilku miejscowości w związku z pęknięciem wałów.
- 3 tysiące osób musiało opuścić domy - podkreślił Hernes. Wszystko przez niepozorną na co dzień rzeczkę przepływającą przez miejscowość.
Optymistyczne prognozy
Sytuację pogarsza padający bez przerwy deszcz. Niemiecki Instytut Meteorologiczny wydał jednak optymistyczne komunikaty. We wtorek deszcz ma ustąpić, ma się rozpogodzić. Gdy sytuacja się ustabilizuje, Niemcy będą mogli przystąpić do liczenia strat. - Mowa jest o miliardowych kwotach - mówił Hernes.
Fala kulminacyjna z południa zmierza na północ, do środkowoniemieckich landów. Jednak w nich sytuacja nie powinna być tak dramatyczna jak na południu i nie powinny być ogłaszane stany klęski żywiołowej.
Autor: js, pk/rs / Źródło: tvn24