Doba bez prądu przez śnieżyce, deszcz i wichury

Śnieżyce ograniczają widoczność
Śnieżyce ograniczają widoczność
- To już doba, od kiedy setki bułgarskich miejscowości są pozbawione prądu z powodu śnieżyc i silnego wiatru, które nawiedziły zachód kraju w piątek i sobotę - poinformowało w niedzielę radio publiczne. Ponadto wschodniej części kraju grożą podtopienia.

Silny wiatr i śnieżyce sparaliżowały w piątek i w sobotę zachodnią część Bułgarii. Sytuacja meteorologiczna nadal jest tam bardzo trudna. Energetycy nie mogą dotrzeć do regionów, w których wiatr i mokry śnieg zerwały przewody elektryczne.

Elektryczności brakuje w 56 tys. godpodarstw, m.in. w kurortach Borowec w południowo-zachodnich górach Riła oraz w Pamporowie i Czepełare w południowych Rodopach. Ponadto awaria pozbawiła wody kilka dużych peryferyjnych sofijskich dzielnic.

Zamnięte przełęcze, ulice i drogi

Kilka przełęczy w paśmie Stara Płanina, dzielących kraj na północną i południową część, zostało zamkniętych w sobotę z powodu obfitych opadów śniegu. Analogiczna sytuacja panowała na południowym zachodzie na przełęczach prowadzących do zimowych kurortów Borowec i Bansko.

W Sofii i okolicach połamane drzewa zablokowały dziesiątki szos i ulic.

Groźba podtopień na wschodzie

Na wschodzie i południowym-wschodzie kraju, gdzie temperatura jest wyższa, pada deszcz. W regionie Sliwenu w nocy z piątku na sobotę spadły 63 litry wody na metr kwadratowy.

Sytuację komplikuje topniejący śnieg. Rzeki w regionie występują z brzegów. Władze sanitarne uprzedziły ludność miasta, aby nie pili wody z kranu. Mieszkańców kilku nadrzecznych wsi ewakuowano.

Zamknięto jeden z małych punktów granicznych z Grecją w regionie miasta Iwajłowgrad na południowym wschodzie. Poziom wody z zbiorniku retencyjnym w tym mieście podniósł się do niebezpiecznego poziomu.

Meteorolodzy ogłosili w połowie kraju najwyższy stopień zagrożenia przed wiatrem i śnieżycą. Według ich prognoz trudne warunki meteorologiczne utrzymają się przez co najmniej dwa dni.

Autor: ls,map/rs,ms / Źródło: PAP

Czytaj także: