Czechy, podobnie jak inne kraje europejskie, zmagają się z jedną z największych fal suszy w ostatnich latach. Taka pogoda będzie miała wiele skutków ekonomicznych, łącznie ze wzrostem cen żywności. Dla niektórych to jednak czas dużego zysku.
Według raportu grupy naukowców zrzeszonych w ramach projektu InterSucho ponad 90 procent powierzchni Republiki Czeskiej objętych jest suszą. To odpowiada około 72 tysiącom kilometrów kwadratowych.
Duży niedobór wody
Zdaniem klimatologa Miroslava Trnka, jednego ze współautorów raportu, w wielu miejscach deficyt opadów wynosi 40-80 litrów na metr kwadratowy. Sytuacja może poprawić się tylko dzięki długotrwałym, ale umiarkowanym opadom deszczu.
Z upałów zadowoleni są jedynie producenci i sprzedawcy lodów - przeżywają teraz prawdziwą "złotą erę". W tym roku sprzedano ponad 45 milionów litrów tego zimnego przysmaku - najwięcej od roku 2000. To jednak małe pocieszenie. Fala upałów w Czechach przyniesie wzrost cen wielu produktów, w tym nawet alkoholu.
W ponad 60 gminach wprowadzono zakaz podlewania ogródków, napełniania basenów wodą oraz mycia samochodów. W rejonie Tišnova ustanowiono dzienny limit 100 litrów wody na jedną osobę.
Droższe piwo i pieczywo
Z suszą zmagają się rolnicy uprawiający pszenicę i jęczmień. Jak przewidują eksperci, na jesieni spodziewane są także wzrosty cen pieczywa - na poziomie 8-10 procent. Zdaniem ekspertów wzrosną także ceny piwa - jednego z ulubionych napojów alkoholowych Czechów.
Na susze narzekają także ogrodnicy. Opady deszczu są tak niewielkie, że wysychają pobliskie studnie. Właściciele ogrodów z utęsknieniem wyczekują deszczu. Ustawiają naczynia, w które zbierają deszczówkę, która pozwoli podlać rośliny i przynieść im choć trochę wilgoci.
Autor: dd/map / Źródło: ENEX, radio.cz