W ubiegłym tygodniu zmagaliśmy się w Europie z rekordowymi upałami. We Francji i w Polsce odnotowano rekordy ciepła. Tymczasem w naszym kraju susza rolnicza zwiększyła swój zasięg - niedoborami wody objętych jest już 14 województw.
Czerwiec był rekordowo ciepłym miesiącem. Jak mówił profesor Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, temperatura wzrasta na całej Ziemi i w ostatnich latach pojawiły się kolejne rekordy.
"Czerwiec przebił sufit"
- Kwiecień 2018 był rekordowy pod względem obserwacji od 1781 roku. Przychodzi rok 2019 i mamy rekordowy czerwiec. Można oczywiście uznać, że mamy do czynienia z kolejnym wahnięciem temperatury, ale z drugiej strony spójrzmy na to inaczej. Jeżeli te ekstremalne obserwacje pojawiają się tak często, to rzeczywistość klimatyczną powinniśmy traktować poważniej, niż nam się wydaje - mówił w rozmowie z TVN24 Chojnicki.
26 czerwca w Polsce pobity został rekord temperatury. Tego dnia w Radzyniu w województwie lubuskim około godziny 15.20 zanotowano 38,2 stopnia Celsjusza. Dotychczasowy czerwcowy rekord padł 27 czerwca 1935 roku we Wrocławiu i wynosił 38 st. C. - Jeżeli mówimy o czerwcu, to pobił on wszelkie rekordy. Wiemy o tym, że absolutnie pobity został rekord wszech czasów chwilowej wartości, dziesięciominutowej, czyli 38,2 stopnia Celsjusza. Z perspektywy wielolecia, gdy patrzymy od początku pomiarów w Polsce, czerwiec przebił sufit. Mamy sytuację, kiedy jest on o ponad pięć stopni Celsjusza wyższy, temperatura średnia czerwcowa jest o pięć stopni wyższa, niż obserwowana od początku pomiaru - tłumaczył Chojnicki.
Klimatolog zwrócił uwagę, że trzeba spojrzeć na to przez pryzmat tego, co wydarzyło się w maju i kwietniu. Jego zdaniem "nie były one wcale miesiącami zimnymi, też wypadały powyżej standardów".
- Do tego weszliśmy w układ środowiskowy z niekoniecznie wysokimi zasobami wodnymi. To trzeba potraktować bardzo serio, bo pamiętamy, że lipiec i sierpień dopiero przed nami. Po bardzo gorącym czerwcu, okres lipca i sierpnia, które wcale nie muszą być rekordowe, wystarczy że będą średnie, a mogą dołożyć kolejną kroplę, która przeleje czarę goryczy - przekonywał Chojnicki.
Susza w Polsce
W stosunku do poprzedniego okresu raportowania, w Polsce o 670 zwiększyła się liczba gmin, w których występuje susza. Odnotowano ją w 14 województwach na powierzchni 28,09 procent gruntów ornych.
Jak poinformował Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, susza rolnicza występuje na terenie 14 województw: lubuskiego, wielkopolskiego, łódzkiego, opolskiego, podlaskiego, mazowieckiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego, lubelskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, śląskiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego.
Deficyt wody na pojezierzu lubuskim
Instytut podał, że największy deficyt wody w okresie od 1 maja do 30 czerwca notowano na obszarze Pojezierza Lubuskiego, wynosił tam od 230 do 239 litrów wody na metr kwadratowy. Duży deficyt wody, bo od 160 do 230 l/mkw. notowano na terenie zachodniej części Pojezierza Wielkopolskiego, na Nizinie Wielkopolskiej, Śląskiej, Podlaskiej, w południowej części Niziny Mazowieckiej, na Polesiu Lubelskim oraz we wschodniej części Pobrzeża Słowińskiego. Na dużym obszarze kraju niedobór wody wynosił od 110 do 160 l/mkw. Natomiast na południu Polski oraz na Pojezierzu Mazurskim w ciągu sześciu dekad notowano najmniejsze niedobory wody, wynoszące poniżej 110 l/mkw.
Według IUNG suszą objęte są wszystkie monitorowane grupy i gatunki upraw: zboża jare, ozime, krzewy owocowe, truskawki, rzepak i rzepik, rośliny strączkowe, kukurydza na ziarno, kukurydza na kiszonkę, drzewa owocowe, warzywa gruntowe, tytoń, burak cukrowy, ziemniaki i chmiel. Największe zagrożenie suszą rolniczą występowało wśród upraw zbóż jarych. Suszę w tych uprawach odnotowano w 1219 gminach Polski, co stanowi 49,21 proc. gmin kraju.
Sucho też w Wielkopolsce
Susza powoduje też spadek poziomu wód w rzekach. Stan wody niskiej obserwowany jest na większości rzek w kraju. Tak jest między innymi na Warcie.
- We wtorek na stacji wodowskazowej na Warcie w Poznaniu odnotowaliśmy stan 120 centymetrów. Jest to stan w strefie dolnych stanów niskich - powiedział w rozmowie z TVN24 Tomasz Kulkowski, synoptyk i hydrolog z Biuro Prognoz Hydrologicznych we Wrocławiu, Centrum Modelowania Powodziowego i Suszy w Poznaniu. Jak dodał, nie jest nie jest to najniższy stan odnotowany w ciągu ostatnich 60 lat w Poznaniu. Rekord padł w 1985 roku i wynosił około 85 centymetrów.
- W ciągu najbliższych trzech dni sytuacja nie ulegnie zmianie w Poznaniu i generalnie na obszarze Wielkopolski, na rzece Warcie i na jej głównych dopływach. Stany wody będą nadal utrzymywać się w strefie stanów niskich - mówił Kulkowski. Hydrolog w najbliższym czasie prognozuje stabilizację stanów albo stopniowe obniżanie się stanów o około jeden centymetr na dobę.
Jak przekazał Kulkowski, we wtorek ze zbiornika Jeziorsko zwiększono zrzut wody. Będzie to oddziaływało w najbliższych dniach na stany wody poniżej zbiornika Jeziorsko na rzece Warcie. - W ciągu najbliższych siedmiu-ośmiu dni w Poznaniu będziemy mogli zanotować lekki wzrost stanów wody, do kilku centymetrów - dodał hydrolog.
- Generalnie, porównując stan wody z wielu lat, to okres letni sprzyja w Poznaniu i Wielkopolsce stanom niskim. Dopiero po zimie, gdyby wystąpiła retencja śniegowa i obudowanie retencji w zlewni, na wiosnę jest szansa, że stany wody będą wyższe, na przykład w strefie stanów wody średnich lub wysokich - mówił Kulkowski.
Autor: ml,dd/aw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: pixabay.com (CC0)/CREODIAS/CloudFerro