Wulkany to jedne z najbardziej nieprzewidywalnych zagrożeń dla naszej planety. Są jak naturalne tykające bomby, które wybuchają, kiedy chcą. Podobną moc mają bomby atomowe stworzone przez człowieka. Ale co się stanie, gdy połączymy ich moce?
Odpowiedzi na to nurtujące pytanie szukali naukowcy z Uniwersytetu w Dunedin w Nowej Zelandii.
Okazuje się, że tak naprawdę nie stanie się nic. Kiedy wrzucimy bombę atomową do kotła wulkanu, w mgnieniu oka stopi się, zanim dojdzie do jakiejkolwiek reakcji jądrowej.
Magma silniejsza od "atomówki"
Bomba jądrowa zbudowana jest z materiałów wybuchowych i radioaktywnego rdzenia (np. plutonu). Żeby eksplodowała, wszystkie materiały wybuchowe należy zdetonować w odpowiednim czasie, aby wytworzyć taką ilość energii, która pozwoli wszcząć reakcję jądrową w rdzeniu. Gdy rozpocznie się reakcja łańcuchowa, nie można jej zatrzymać. Jeżeli bomba atomowa zostanie wrzucona do gorącej magmy, wszystko (zarówno powłoka, jak i rdzeń promieniotwórczy) zacznie się topić.
Nie wrzucaj do krateru
Jeśli jednak chcielibyśmy połączyć moce obydwu "broni", tę jądrową powinniśmy detonować nad kraterem, albo - co jest bardzo trudne - we wnętrzu stożka. W pierwszym przypadku, czyli podczas wybuchu nad stożkiem wulkanu o typowym kształcie wzniesienia, eksplozja nie zniszczyłaby całego wulkanu. Naukowcy twierdzą, że ucierpiałaby jedynie górna część krateru. Co ciekawe, nie wywołałoby to erupcji wulkanu. Specjaliści tłumaczą, że promień wybuchu bomby byłby zbyt mały, by dotrzeć do zbiornika magmy, który uruchamia eksplozję.
Różna moc, różne skutki
Zniszczenia zależą także od rodzaju bomby atomowej. Fat Man, czyli taka bomba, jaka 9 sierpnia 1945 roku został zdetonowany nad japońskim miastem Nagasaki, przyniosłaby niewielkie szkody dla wulkanu. Eksplozja naruszyłaby jedynie górną część stożka. Natomiast bomba Car, największa dotąd zdetonowana bomba jądrowa, znacznie uszkodziłaby strukturę wulkanu.
Chmura pyłu
A z jakimi skutkami musielibyśmy się zmierzyć po takiej wspólnej eksplozji? Naukowcy podkreślają, że jeśli doszłoby do erupcji wulkanu, z całą pewnością w powietrze poszybowałyby tony materiału piroklastycznego. Pyły przemieściłyby się na odległość tysięcy kilometrów. Ponadto, jeśli doszłoby do rekcji jądrowej, z całą pewnością okolica wybuchu zostałaby skażona promieniowaniem radioaktywnym.
Aktywny Cotopaxi
Cotopaxi, ekwadorski wulkan, też jest jak tykająca bomba. Wulkan uaktywnił się w sierpniu tego roku i do tej pory "dyszy". Mieszkańcy Ekwadoru są zaniepokojeni sytuacją. Część z nich opuściła domy w obawie o swoje życie.
Autor: AD/map / Źródło: IFL Science