Brytyjscy naukowcy zabierają się za tworzenie "sztucznego wulkanu". Już w październiku na nieczynnym lotnisku w Norfolk przeprowadzą eksperyment, który może pomóc chronić naszą planetę przed globalnym ociepleniem - donosi "Daily Telegraph".
Test dostarczy cennych danych, które utorują drogę do gigantycznego geoinżynieryjnego projektu, jaki ma być realizowany w najbliższych dziesięcioleciach.
Na czym będzie polegał eksperyment?
Celem eksperymentu jest podłączenie pompujących wodę rur o długości 20 km do balonów wielkości stadionu Wembley. Rozpraszające światło cząsteczki wody będą transportowane wysoko do atmosfery. Kiedy już się tam znajdą, odbiją promienie słoneczne, dzięki czemu ochłodzić ma się powierzchnia Ziemi.
Efekt ma przypominać ten, który powstaje podczas erupcji wulkanu, kiedy na zewnątrz wydobywają się wpływające na klimat siarczany.
Test odbędzie się na zamkniętym lotnisku w Sculthrope w północnym Norfolk. Badacze posłużą się sterowcem. Woda zostanie wtłoczona do rury za pomocą zwykłej pompy ciśnieniowej. Po tym, jak wytryśnie z czubka nietypowego wulkanu, wyparuje lub spadnie na ziemię jako mżawka.
Pomiary dokonane podczas tego badania pomogą naukowcom nadać kształt następnym projektom.
To ostatnia szansa
Naukowcy wierzą, że zaserwowanie stratosferze 10 mln ton materiału może obniżyć temperaturę powietrza o około 2 st. Celsjusza. Cząsteczki gliny, sole, czy tlenki metalu zawieszone w cieczy, mogą okazać się bardziej skuteczne niż siarczany z wulkanów. Badacze uważają, że pył, który wydobył się z filipińskiego wulkanu Pinatubo w 1991 roku, na dwa lata obniżył temperaturę powietrza o 0,5 st. C.
Projekt, na razie planowany na trzy lata, będzie kosztował 1,6 mln funtów.
Autor: map//ŁUD / Źródło: telegraph.co.uk