Francja od piątku zmaga się ze skutkami gwałtownej pogody. Zginęła jedna osoba, a pięć zostało rannych. Służby poszukują mężczyzny, który został porwany przez strumień wody. Miejscami wiał wiatr z prędkością 160 kilometrów na godzinę.
W piątek w Ilharre, w Baskonii (Pireneje Atlantyckie) zginął 70-letni kierowca, gdy na jego samochód spadło drzewo złamane przez silny wiatr. Także pięć innych osób zostało rannych, gdy drzewa uderzyły w ich pojazdy. Obrażenia odniesione przez dwóch mężczyzn określono jako ciężkie.
Poszukiwania
Jak informują francuskie media, w miejscowości Espiens (departament Lot i Garonna) trwają poszukiwania 76-letniego mężczyzny, którego wieczorem w piątek porwał wartki strumień wezbranej wody.
Najsilniejszy wiatr, wiejący z prędkością 143 kilometrów na godzinę, zanotowano nad ranem w piątek w miejscowości Millau. W kulminacyjnym momencie bez prądu było około 400 tysięcy gospodarstw na wybrzeżu atlantyckim. W sobotę wieczorem bez prądu wciąż pozostawało 25 tysięcy osób.
Porywiście wiało
Na Korsyce wiatr wiał z prędkością do 130 km/h, a w górach zarejestrowano prędkość do 160 km/h. Częściowo zawieszone zostało kursowanie promów z wyspy i na nią, a rejsy na lotnisko Bastia w północnej części Korsyki zostały odwołane.
Autor: kw,dd / Źródło: PAP, francetvinfo.fr